Potem pierwszy dzień świąt to był czas spędzany ściśle w gronie najbliższej rodziny. Jan Karpiel Bułecka tłumaczy, że dopiero właśnie drugi dzień świąt był czasem gdy wybierało się do dalszej rodziny w odwiedziny i koniecznie z jakimś świątecznym poczęstunkiem.

Świąteczny czas pod Tatrami tak naprawdę przedłużał się aż do dnia Trzech Króli - to w tym okresie należało spodziewać się rodzinnych odwiedzin i trzymać w spiżarni zapasy na ugoszczenie niespodziewanych gości.

Przemysław Bolechowski/kw