- Ta sytuacja jest dla wszystkich zaskoczeniem. My, jako Polacy, też musimy nauczyć się z tym żyć. Dla tych uchodźców to też trudna sytuacja. Oni nie chcą tu zostać na stałe. Oni chcą wracać. Nawet jutro są gotowi wyjechać. Czekamy tylko na koniec wojny i ja pierwsza z nimi wrócę. Byłam tam 14 lat. Tam jest moja misja. Na chwilę pan Bóg mnie tu przyprowadził, żeby pomóc tym, którzy uciekli. To chwilowa moja misja. Po wojnie też wracam - mówi siostra Olga.
- Pochodzę z wioski pod Żytomierzem. Baliśmy się o dzieci, bo jest ich dużo i nie mieliśmy możliwości schować się do schronu. Trudno uciekać z małymi dziećmi, one też nie rozumieją. Nie było gdzie się schować. Osiedlili nas na początku w hotelu. Byli tam dobrzy ludzie. Znajoma zaproponowała, żeby przyjechać do sióstr do Rabki. Zgodziłam się, bo chciałam się też móc pomodlić w każdym momencie - opowiada pani Natasha.
Dzięki pomocy wielu osób Nazaratnki z Rabki-Zdroju mogły zapewnić schronienie i podstawowe środki do życia dla czternaściorga dzieci z Ukrainy, które tam zamieszkały razem z matkami. Siostry nieśmiało proszą jeszcze o dwa używane laptopy dla dwóch najstarszych dziewczynek, które uczestniczą teraz w zdalnej nauce prowadzonej przez ukraińską szkołę.
Sama tylko Archidiecezja Krakowska szacuje, że w parafiach, klasztorach i domach rekolekcyjnych zamieszkało kilkanaście tysięcy uchodźców z Ukrainy.
Dane kontaktowe:
Zgromadzenie zakonne Sióstr Nazaretanek
Słoneczna 42, 34-700 Rabka-Zdrój
Telefon: 18 267 60 95