Józefa Chromik, szefowa Federacji Podhala, na spotkaniu w tej sprawie jasno powiedziała, że nowe przepisy to próba wywłaszczania właścicieli. Jak dodała, trzeba to ukrócić. "Trzeba zaprzestać nękania właścicieli gruntów ustawami wywłaszczeniowymi. To się dzieje od 10 lat. Przez 10 lat bierzemy udział w komisjach i bronimy naszej ziemi. Prosimy pana mecenasa o zaprzestanie manipulacji" - mówiła Chromik.

Innego zdania jest mecenas Janusz Długopolski, autor projektu ustawy i ekspert sejmowej komisji sportu i turystyki, który podkreślał, że takie rozwiązania się konieczne. "Nie było żadnych opinii. To były slogany, żeby zrobić emocje przeciwko ustawie. Ustawa nie jest tylko dla Zakopanego. Ona reguluje cały szereg złożonych zagadnień związanych z kulturą fizyczną" - podkreśla Długopolski. Podobnego zdania jest Andrzej Laszczyk, długoletni prezes PKL a obecnie radny Powiatu Tatrzańskiego.

Samorządy mają w najbliższym czasie zaopiniować projekt tzw. prawa szlaku. Na wtorkowym spotkaniu w Zakopanem od razu zgłaszały sporo uwag i zastrzeżeń. Piotr Bąk, starosta tatrzański uważa, że już sam termin prac nad nową ustawą został wybrany wyjątkowo pechowo. "Dopiero skończyły się wybory prezydenckie, za chwile będą wybory parlamentarne. Do dyskusji nad tak drażliwymi, ale niepolitycznymi sprawami, potrzeba czasu. Trzeba dyskutować i trzeba uświadamiać obywateli o ich prawach. One czasami musza być ograniczone w imię dobra wszystkich. To musi być jednak konsensus, nie narzucanie" - dodaje Bąk.

Przeciwna jest więc część właścicieli terenów, która uważa, że proponowane przepisy to kolejna próba wywłaszczenia z terenów atrakcyjnych turystycznie. Zwolennicy takich rozwiązań tłumaczą, że chodzi o miejsca gdzie ważne inwestycje dla całego regionu blokują często pojedyncze osoby. Dyskusja trwa i trudno w ogóle oceniać czy uda się ustawę uchwalić jeszcze przed końcem obecnej kadencji parlamentu.

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)