Tak fatalnej statystyki jeśli chodzi o wypadki śmiertelne w Tatrach nie było od bardzo dawna. Wszystko zaczęło się jeszcze w święta Bożego Narodzenia od śmierci turysty na Świnicy. We wtorek kobieta zginęła w Żlebie Kulczyńskiego na Orlej Perci a w środę zginęła kolejna turystka na Kozim Wierchu.

Kolejne tragedie rozegrały się w słowackich Tatrach. Łącznie zginęło czterech taterników, trzech ze Słowacji i jeden z Czech. Do pierwszego z wypadków doszło pod Pośrednią Granią w dolinie Małej Zimnej Wody, drugi miał miejsce w rejonie Doliny Rówienki. Na razie nie są jeszcze znane szczegóły fatalnych w skutkach wydarzeń.

Ratownicy TOPR od kilku dni mają ręce pełne roboty. Śmigłowiec TOPR wzywany był na Kozi Wierch skąd zabrano po kolejnym "ślizgu" mężczyznę - jego życiu na szczęście nic nie zagraża. W niższych Tatrach też dochodziło do wypadków: w dolinie Kościeliskiej turystka poślizgnęła się na lodzie i upadła, tracąc przytomność. Edward Lichota zastępca naczelnika TOPR informuje w rozmowie z Radiem Kraków  że podobne zdarzenie miało miejsce na Grzesiu w rejonie doliny Kościeliskiej. "Turysta na szczęście tylko złamał nogę" - mówi Lichota.

W nocy ze środy na czwartek doszło do kolejnego wypadku. W środę wieczorem do centrali pogotowia górskiego dotarła informacja o wypadku w rejonie Kazalnicy. Jak się okazało, z trójki turystów schodzących z Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, jeden spadł w przepaść, ale zawisł na linie asekuracyjnej. Pomoc wezwali jego dwaj koledzy, którzy poinformowali, że linę trzymają i blokują, ale nie są w stanie pomóc swojemu koledze. Maciej Pawlikowski, ratownik dyżurny TOPR informuje w rozmowie z Radiem Krakow, że pierwsza na miejscu zdarzenia była dwójka ratowników pełniąca dyżur w Morskim Oku.

Akcja ściągania poszkodowanego ze ściany a potem transportu w stronę Morskiego Oka i szpitala w Zakopanem trwała przez większą część nocy. Do zdarzenia doszło bowiem na wysokości około 2100 metrów nad poziomem morza, a więc znacznie wyżej niż rejon Morskiego Oka i położonego tam schroniska, do którego dojechała karetka pogotowia. TOPR określa transport turysty jako trudny zarówno ze względu na teren akcji, jak i stan poszkodowanego, który wymagał m.in ogrzewania.

TOPR ostrzega i apeluje. W Tatrach warunki są ekstremalnie trudne i niebezpiecznie. Nawet posiadanie specjalistycznego sprzętu nie daje gwarancji na bezpieczne poruszanie się po wielu szlakach. Tymczasem na tatrzańskich szlakach od rana widać tłumy.

 

Przeczytaj: Kolejny śmiertelny wypadek w Tatrach. Turystka spadła z Koziego Wierchu

Przypominamy: Śmiertelny wypadek w Tatrach. Turystka spadła do Żlebu Kulczyńskiego w rejonie Orlej Perci

 

 

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)