„Czekamy, aż zostanie ugaszony pożar w celu oszacowania strat. Jesteśmy w kontakcie z naszymi pracownikami i kadrą zarządzającą FAKRO Lwów. Okazujemy im wsparcie. Produkcję w ukraińskich zakładach produkcyjnych przejęły polskie podmioty i będziemy w dalszym ciągu obsługiwać rynek ukraiński” – czytamy w komunikacie nowosądeckiej firmy.
„Rakieta uderzyła w naszą fabrykę na Ukrainie. Zakład płonie. Wiadomość dotarła do nas o piątej nad ranem. Już wiadomo, że w magazynie spłonęło dwa tysiące dachowych okien. Spłonęła też hala produkcyjna” - mówi portalowi Sądeczanin.info prezes Fakro, Ryszard Florek.
Prezes nowosądeckiej firmy dodaje, że podczas ataku nie ucierpieli pracownicy fabryki. Spłonęła natomiast hala produkcyjna oraz magazyn częściowo udostępniony dla Caritas Lwów. Dodał on, że w magazynie było dwa tysiące gotowych do montażu okien.
Jak poinformował mer Lwowa Andrij Sadowy, rosyjski atak na Lwów dokonany w nocy z poniedziałku na wtorek przy pomocy dronów kamikadze, skutkował śmiercią mężczyzny, który pracował w ostrzelanym magazynie przemysłowym.
Po ataku ogień rozprzestrzenił się na powierzchni niemal 10 tys. metrów kwadratowych. Łącznie zniszczono trzy magazyny, w tym magazyn fabryki okien, a także produkty chemiczne i pomoc humanitarną zgromadzoną przez organizację Caritas-Spes - przekazał Sadowy.
Mer potwierdził w ten sposób doniesienia, że celem rosyjskiego ostrzału nie były obiekty o przeznaczeniu wojskowym.
Wcześniej władze Lwowa i obwodu lwowskiego, a także siły powietrzne ukraińskiej armii informowały, że aż 18 spośród 30 bezzałogowców, które w nocy zaatakowały Ukrainę, było wymierzonych w region lwowski.