- Do tej chwili te miody były takie nektarowo-spadziowe. Sporo miodu teraz już jest o takiej przewodności elektrycznej, że na etykiecie można śmiało napisać "miód spadizowy". Teraz czekamy na ciemnozieloną, prawie cczarną spadź iglastą - mówi Janusz Kasztelewicz, właściciel gospodarstwa pasiecznego Sądecki Bartnik.
Ubiegły rok dał się we znaki pszczelarzom. Większość z nich musiała zapomnieć o zbiorach i dokarmiać pszczoły, by przetrwały do kolejnego sezonu.
Spadź może być liściasta lub iglasta, powstaje z soku drzew zebranego przez pszczoły i przetworzonego przez mszyce. Według najnowszych badań opublikowanych przez Polską Izbę Miodu miód spadziowy jest najchętniej kupowany na południu Polski. To także jeden z najdroższych miodów. Za litrowy słoik trzeba zapłacić od 55 do nawet 90 złotych.