Po zakończeniu działalności Olsadu 35 osób straci pracę, a około 60 gospodarstw gwarancję zbytu i miejsce przechowywania owoców. Udziałowcy spółki przyznają, że zareagowali na tę decyzję burzliwie:
Z wściekłością. To miało być dobre dla nas rozwiązanie: my tylko produkcja, oni sprzedaż. Biedni są ci młodzi, którzy wzięli na dofinansowanie jakieś nasadzenia, maszyny i oni są zobowiązani co najmniej 10 lat gospodarzyć, produkować. Teraz mamy tę pętlę na szyi, bo trzeba się przez 10 lat wykazać, a nie ma za co.
Zdaniem prezesa Olsadu Adama Maciuszka w obecnych warunkach ekonomicznych spółka nie jest w stanie się utrzymać na rynku:
Nie chcemy popełnić błędu, który popełniło wiele grup w tym kraju. Doprowadziło się do upadłości, nie wypłacając sadownikom pieniędzy, zostawiając kredyty.
Powodów pogarszającej się sytuacji ekonomicznej grupy prezes wymienia wiele. To między innymi niskie ceny jabłek, do których przyczyniła się wojna w Ukrainie i zablokowanie eksportu owoców
na rynki wschodnie.
Tworząc tę grupę, nikt nie przewidział kryzysu, jeżeli chodzi o eksport do Rosji, Białorusi czy Ukrainy. To bardzo mocno nas uderzyło. Branża sadownicza ma ceny niższe niż w 2008 roku za swoje owoce, co przy kosztach nawozów oprysków, utrzymania zakładu energii, która poszła w górę niejednokrotnie kilkaset procent, opłacalność po prostu w tej branży nie występuje.
Decyzję przypieczętowała seria klęsk żywiołowych w sadach w postaci przymrozków, gradobić i wichur.
Firma, która wybudowała przechowalnie na około 4,5 tysiąca ton, dostała 400 ton. Resztę trzeba kupować, co w sytuacji kiedy koszt transportu wynosi 15 gr do kilograma, nie daje możliwości utrzymania rentowności firmy.
Mimo że sadownicy uznają słuszność tych argumentów, to nie ukrywają, że zostali pozostawieni sami sobie:
Tu są wszyscy tak załamani, że nikt z nikim nie rozmawiał w tej chwili. Każdy jest takiej niepewności, zawieszeniu.
Część udziałowców Olsadu rozpoczęła rozmowy z sąsiednią grupą producentką Owoc Łącki. Jej prezes Jan Golonka proponuje przyjęcie części wyprodukowanych w tym roku jabłek:
Będziemy kupować owoce od nich na tych samych zasadach co od naszych członków. Nie powinniśmy mieć problemu, chyba że będzie nadmierny urodzaj, ale dotyczy to tylko takich jabłek, które spełniają kryteria wymagane przez odbiorców.
Spółka Olsad reprezentowała interesy sądeckich sadowników przez 15 lat. Zawierała umowy sprzedaży z dużymi sieciami sklepów i umożliwiała przechowanie jabłek w chłodniach. Teraz jednak los Olsadu wydaje się przesądzony. Pracownicy dostali wypowiedzenia, a majątek spółki został wystawiony na sprzedaż za 16 900 000 zł.
Pojawiają się już pierwsze oferty zakupu majątku spółki, nie są jednak znane plany potencjalnych inwestorów dotyczące przeznaczenia chłodni i budynku biurowego. Może tam być prowadzona działalność inna niż dotychczas.