Nie zmieniła się kwota - czyli nieco ponad 3 tys. zł za 100 proc. akcji klubu. Inwestorzy chcą jednak dodatkowych rozmów przed finalizacją transakcji.
To na czym przede wszystkim zależy potencjalnym inwestorom to poprawa atmosfery wokół klubu jeszcze przez jego kupnem. Sądeccy biznesmeni, którzy zamierzają nam pomagać, nie chcą wchodzić do klubu, w którym jest konflikt z kibicami. Wokół klubu atmosfera jest fatalna
- mówi Arkadiusz Aleksander. Z tego powodu w najbliższych dniach mają się odbyć rozmowy z zarządem klubu i kibicami.
Pod koniec stycznia wiceprezes Sandecji Miłosz Jańczyk został pobity przez pseudokibiców. Przykładem złych praktyk ma być także niewpuszczanie na mecze niektórych dziennikarzy, o czym miał zdecydować zarząd klubu.
Finansowo Aleksander i Stawiarski godzą się, by rocznie zapewnić wpływ do kasy klubu w wysokości 4 mln zł przy takiej samej kwocie przekazywanej przez miasto. Szczegóły zobowiązań także mają być jeszcze dyskutowane.
To druga próba sprzedaży klubu. Pierwsza zakończyła się fiaskiem po wycofaniu się z transakcji w ostatniej chwili Zbigniewa Szubryta, sądeckiego przedsiębiorcy. W styczniu prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel ponownie wystawił klub na sprzedaż na warunkach wynegocjowanych ze Zbigniewem Szubrytem.