Informacja o tym, że wezwania karetek z powiatu nowosądeckiego już od poniedziałku trafiać będą do dyspozytorni w Tarnowie dotarła w ostatniej chwili, ale to już pewne. Ratownicy do końca mieli nadzieję, że przypadki śmierci pacjentów, którzy zbyt długo czekali na przyjazd karetki skłonią wojewodę do zatrzymania wdrażania nowego systemu aż do chwili, kiedy będziemy mieć pewność, że wszystko naprawdę dobrze działa. Niestety tak się nie stało.

Sądeccy ratownicy zapewniają, że będą robić wszystko, by jak najszybciej docierać do czekających na pomoc, ale sami widzą, że system gps w górzystym terenie traci zasięg. Jak mówi rzecznik pogotowia Krzysztof Olejnik, w niektórych miejscach przestają też działać inne środki łączności. W takich warunkach, nie znający terenu dyspozytorzy z Tarnowa mogą mieć spore problemy, by skierować karetkę we właściwe miejsce. Dlatego starania o to, by powrócić do systemu z dyspozytornią w każdym powiecie będą trwać. Mówi o tym także starosta nowosądecki Jan Golonka i sądeccy parlamentarzyści, którzy oficjalne zapytania w tej sprawie skierowali już do ministra zdrowia.

Tymczasem, jak donosi Gazeta Wyborca, kolejny pacjent w Małopolsce zmarł nie doczekawszy się na przyjazd karetki. Do mężczyzny w Niepołomicach wysłano karetkę z Nowej Huty, choć lokalna stacja pogotowia znajdowała się kilkaset metrów od jego domu.

Sławomir Wrona/aw