"Zapotrzebowanie jest ogromne i ile byśmy tego nie zrobili, wszystkie zostaną spożytkowane. Niestety nic nie wskazuje na to, że wojna szybko się skończy, tak że będziemy to w miarę możliwości robić w dalszym ciągu" - mówi Drzewińska–Soons.
"Poczułam potrzebę, że muszę coś zrobić, że nie mogę tak siedzieć tylko, oglądać telewizję, czy chodzić na spacery, że muszę wykazać się jakąś aktywnością, wspomóc Ukrainę" - dodaje Iwona Pawlik, która zgłosiła się do udziału w akcji.
Sądeczanie tkali siatki w sali sportowej Wyższej Szkoły Biznesu. Akcja ma być kontynuowana w następny weekend.