O odejściu Jacka Nowaka napisała w mediach społecznościowych jego córka, Dorota.
„Z wielkim bólem serca chciałam poinformować, że Ukochany Tato zmarł otoczony miłością w dniu 15 stycznia. Teraz dba o pasiekę Pana Boga”.
Ta wiadomość wywołała ogromne poruszenie i smutek. Odeszła osoba, która pełniła wiele ról – Jacek Nowak był mężem, ojcem, dziadkiem, przyjacielem, szefem, ekspertem, społecznikiem, dla niektórych także „Wujkiem Pszczółką”. W Radiu Kraków - pełnym pasji rozmówcą, z charyzmatycznym głosem i błyskotliwym humorem.
W pewnym sensie pozostawił po sobie ogromną pustkę, ale takie sformułowanie mogłoby wprowadzać w błąd. Jacek Nowak zapełniał świat. Hodując pszczoły, mówiąc o ich fascynujących zwyczajach, tworząc z pasją rodzinne gospodarstwo pasieczne, wzbogacając opowieściami radiowe archiwa, pomagając innym, uśmiechając się do ludzi i do życia.
Walka z rakiem
Ten uśmiech nie znikał, mimo walki toczonej z bezlitosnym przeciwnikiem. Jacek Nowak nie ukrywał, że zmaga się z nowotworem. Pokazywał swoje nagranie do jednego z programów telewizyjnych, w którym zachęcał do badań profilaktycznych. Walczył skutecznie 12 lat i wszyscy mieli nadzieję, że znów zwycięży.
To odejście było w boju, w działaniu. To nie było tak, że tata odpuścił czy my odpuściliśmy. Niestety nie na wszystko mamy wpływ
- mówi rozmowie z Radiem Kraków syn Jacka Nowaka, Filip.
Reakcją było niedowierzanie, ogromna fala żalu i współczucia, ale też wspomnienia. Kondolencje nadal napływają z różnych stron regionu, kraju i świata. Również dzień pogrzebu, 20 stycznia pokazał, w jak wielu różnych środowiskach był ceniony ten mistrz pszczelarstwa i chyba także mistrz trudnej sztuki życia.
„Barć” będzie dalej pasieką otwartą
Jacek Nowak związał się z Kamianną w latach 80-tych. Przyjechał wraz z żoną Emilią, na zaproszenie ks. Henryka Ostacha, któremu maleńka wioska w Beskidzie Niskim zawdzięcza cywilizacyjny skok. Rodzina Nowaków założyła pasiekę „Barć”, dziś znaną, między innymi, z hodowli matek pszczelich, produkcji miodu, ale także z działalności edukacyjnej. I tak ma pozostać.
Tata zawsze był dla ludzi. Często, gdy ktoś przychodził, odkładał pracę i rozmawiał. Jego to bardzo cieszyło, to było naturalne i bezpretensjonalne. Chcielibyśmy, żeby ta otwartość była dalej stałym elementem tego miejsca
- mówi Filip Nowak.
Chociaż emocje związane ze stratą są wciąż żywe, powoli dojrzewają pomysły na to, jak upamiętnić gospodarza „Barci”. Na pewno będzie kontynuowana tradycja majówek, organizowanych w ostatnią sobotę maja. Od kilkunastu lat przyciągają one miłośników produktów pszczelich, integrują środowisko pszczelarzy i są okazją do modlitwy o obfite zbiory w pasiekach. Towarzyszy im także prezentacja unikatowej kolekcji złożonej z kilkuset wizerunków św. Ambrożego, patrona pszczelarzy.
Galerię zapoczątkował inny wybitny mistrz pszczelarstwa, Józef Różański ze Spytkowic. Przekazał ją młodszemu koledze po fachu, jako dowód zaufania i przyjaźni.
Majówkę w tym roku zaplanował jeszcze Tata. Widać, że to co robił po prostu działa. Myślę, że teraz chodzi o to, żeby tego nie popsuć
- podsumowuje Filip Nowak.