Choć pieniądze na remont są zabezpieczone od półtora roku to nowosądecki, liczący ponad 100 lat, dworzec kolejowy nadal przypomina ruinę. Od kilku lat pasażerów wita ten sam widok: odpadający tynk, dziurawe rynny i stemple podtrzymujące dach.

Termin remontu, nazywanego już przez sądeczan „remontem widmo”, był wielokrotnie przesuwany przez spółkę PKP Dworce Kolejowe. Wcześniej zastrzeżenia co do projektu zgłaszał konserwator zabytków, teraz Małopolski Urząd Wojewódzki nie wydał pozwolenia na budowę. Urzędnicy domagają się drugiej opinii konserwatora i specjalnego inspektora zabytków, który będzie nadzorował przebieg prac.

Zdaniem senatora PiS Stanisława Koguta, cała sytuacja jest po prostu niepoważna.

-Moim zdaniem, to już jest dziecinada. Przecież wystarczy jedna opinia konserwatora i nadzór jednego inspektora. Remont jest już rok opóźniony. Zgodnie z pierwszymi planami dworzec powinien być po modernizacji – mówi senator Stanisław Kogut. Teraz będziemy znów czekać nie wiadomo jak długo na rozpoczęcie remontu - dodaje.

Tym samym remont opóźni się o kolejne miesiące. Na te informacje sądeczanie załamują ręce bo stan dworca pogarsza się z tygodnia na tydzień.

- Wszystko jest zniszczone i trzeba by to wyremontować – mówi jedna z podróżnych.

- Na peronie kapie na głowę bo jest przerdzewiały dach. Nie lepiej jest w środku budynku, gdzie sufit podtrzymują drewniane stemple – dodaje pasażerka z Krakowa.

Jedyna dobra wiadomość w tej sprawie jest taka, że zarezerwowane na remont dworca 8 milionów złotych nie przepadnie. Spółka PKP Dworce Kolejowe przesunęła środki na przyszły rok.

Bartosz Niemiec/aw