Mieszkańcy Piwnicznej oraz lokalni przedsiębiorcy czekają na tę inwestycję od lat. Wszyscy zgodnie podkreślają, że uzdrowisko, choć pięknie położone, nie ma zbyt wielu atrakcji, które przyciągałyby turystów. „Każda jedna inwestycja, która służy turystyce, byłaby na plus. Może to ściągnie ludzi. Same szlaki turystyczne są dla ludzi lubiących chodzić po górach. A stok to rozwój innych dziedzin – handel, noclegi” - mówią Radiu Kraków mieszkańcy.
Projekt zakłada powstanie kolejki gondolowej i krzesełkowej, dwukilometrowej trasy narciarskiej, a także rozbudowę bazy hotelowej. - To może być raj dla miłośników sportów zimowych. Miejsce to ma doskonałe walory widokowe, a przy dobrym zagospodarowaniu, rozłożeniu tras, może być miejscem dla narciarzy o różnym stopniu zaawansowania” - ocenia narciarz Maciej Więcek, ratownik krynickiej grupy GOPR.
Historia budowy stacji narciarskiej na Kicarzu ciągnie się od 2006 roku, kiedy gmina sprzedała działki na stoku prywatnej spółce. Od początku inwestycja przebiegała jednak z problemami i dopiero kilka lat temu rozpoczęto prace. Pod trasę zjazdową wycięto drzewa, postawiono także podpory pod kolejkę. W 2019 roku roboty zostały wstrzymane przez Nadzór Budowlany, bo okazało się, że są prowadzone niezgodnie z projektem. W mediach inwestor zapewnia, że cała spawa została już wyjaśniona i powstał całkiem nowy projekt.
„To byłoby dobre miejsce i na lato, i na zimę. Zimą stok dla narciarzy, latem z kolejką na szczyt. To miejsce by żyło cały rok, tak jak i jest w sąsiednich gminach – mówi Dariusz Chorużyk, burmistrz Piwnicznej.
Jak jednak podkreśla włodarz uzdrowiska, nie rozmawiał jeszcze z nowym inwestorem. Do planowanego wcześniej spotkania nie doszło. Jedynym źródłem informacji o inwestycji jest strona internetowa spółki oraz wywiad udzielony przez inwestora portalowi o branży budowlanej. „Oczekuję na takie spotkanie, podczas którego może dowiem się czegoś więcej” - powiedział Chorużyk.
Radiu Kraków również nie udało się skontaktować z inwestorem. Nie wiadomo więc, kiedy ruszą prace.