Olimpia Beskid jest jednym z dwóch miejskich klubów, który w tym roku nie otrzymał dotacji na działalność sportową z Urzędu Miasta. Zgodnie z nowym regulaminem ustalonym przez władze miasta, nie mógł się nawet o nią starać, ponieważ konto klubu zajęte jest przez komornika.
Z przeprowadzonej przez urzędników kontroli wynika, że tylko we wrześniu 2018 roku zadłużenie m.in. wobec Urzędu Skarbowego i ZUS-u sięgało ponad 670 tysięcy złotych. Nie wiadomo też, kto dziś jest prezesem klubu, ponieważ członkowie zarządu złożyli rezygnację.
Zdaniem urzędników problemy finansowe klubu zaczęły się w momencie, gdy Olimpia Beskid weszła do I ligi i była już trenerka Lucyna Zygmunt, zaczęła ściągać do Nowego Sącza nowe zawodniczki. "Poprzednie władze miasta miały też trudności, by porozumieć się z klubem. Generalnie na przestrzeni lat widzimy, że współpraca zarządu z wydziałem sportu jest trudna. Z informacji, które posiadamy wynika jasno, że przez 2,5 roku zarząd nie odpowiadał na pisma. Przedostatnia informacja była z kwietnia 2016 roku. Potem przez 2,5 roku nie było odzewu. Dopiero w sierpniu 2018 roku, po kolejnym ponagleniu, była odpowiedź i przedstawienie nowego zarządu" – mówi Tomasz Baliczek, dyrektor wydziału sportu i turystyki w sądeckim magistracie.
W 2017 roku MKS Olimpia Beskid otrzymała dotację z Urzędu Miasta w wysokości 405 tysięcy złotych. Jak się jednak później okazało, klub wydał cześć pieniędzy niezgodnie z przeznaczeniem. Miasto nakazało zwrot ponad 60 tysięcy złotych, ale ze względu na trudną sytuacje finansową klubu, były prezydent Nowego Sącza unieważnił decyzję.
W tej chwili klub uczestniczy jeszcze w pierwszoligowych rozgrywkach, ale od niedawna pod wodzą nowego trenera. Trwają także poszukiwania sponsora. Wszystko jednak wskazuje na to, że Olimpia Beskid przestanie istnieć. Miasto nie zamierza spłacać długu klubu i sprawą zajmują się już miejscy prawnicy.
- Sekcje piłki ręcznej kobiet będą jednak wspierane przez miasto, ale w innych klubach. Klub klubem, zadłużenie zadłużeniem. Druga sprawa to szkolenie dzieci i młodzieży. Na tym nam najbardziej zależy. To szkolenie dalej się odbywa. Między innymi przez UKS Dwójkę. To szkolenie jest prowadzone ciągle. Nie ma zagrożenia, że coś zostanie zaniechane" – zapewnia Tomasz Baliczek.
Dyrektor Baliczek uważa, że każdy klub sportowy w mieście powinien być budowany na bazie rodzimych zawodników. Ta sama zasada powinna dotyczyć sportu profesjonalnego i drużyn, które dostaną się do najwyższego szczebla rozgrywek. Najprawdopodobniej taka przyszłość czeka też Sandecję Nowy Sącz. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w przypadku gdy nie uda się znaleźć sponsora strategicznego dla biało-czarnych, drużyna będzie składała się z wychowanków miejskich klubów piłki nożnej. Wszystko po to by ograniczyć koszty funkcjonowania zespołu.
(Bartosz Niemiec/ko)