Jest inny - dawniej miał "pazura", nie pozwolił się dotknąć, są dni, że nie chce sam jeść, trzeba go karmić. Jest apatyczny, nie wiemy co się wydarzyło, tylko on wie - mówi Jacek Wąsiński.

Orzeł pozostanie teraz pod opieką Pogotowia Leśnego. Dołączy do sporego stada dzikich zwierząt, którym w Mikołowie uratowano życie, ale nie były w stanie wrócić do natury.