Nie tylko kierowcy samochodów osobowych muszą się obawiać fotoradarów. Po przejęciu urządzeń przez Inspekcję Transportu Drogowego coraz więcej zdjęć otrzymuje także Sądeckie Pogotowie Ratunkowe.

Do placówki w ciągu ostatniego miesiąca wpłynęło 60 raportów wskazujących, że ambulans przekroczył dozwoloną prędkość. Teraz dyrekcja pogotowia pisemnie musi potwierdzić, że jadący ambulans spieszył z pomocą, bo w przeciwnym razie kierowcy zapłacą mandaty.
-To jakiś absurd i niepotrzebna biurokracja- uważa Józef Zygmunt, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Nowym Sączu.
- Za każdym razem otrzymujemy dość obszerne wezwanie do wyjaśnienia sprawy. Musimy sięgać do archiwum i wyjaśniać czy dany wyjazd był w trybie alarmowym czy normalnym. To zajmuje sporo czasu i wymaga wypełnienia szeregu dokumentów- dodaje Zygmunt.
Ratownicy przyznają, że gdy urządzenia nadzorowała policja, mandaty były w większości anulowane bez zbędnych formalności.. Po przejęciu fotoradarów przez Inspekcję Transportu Drogowego, urzędnicy weryfikują każdy przypadek.

- Do tej pory nie zdarzyło się, abyśmy po zweryfikowaniu i wyjaśnieniu konkretnych przypadków, otrzymali nakaz płacenia mandatu- mówi Józef Zygmunt.

Rocznie, karetki sądeckiego pogotowia wyjeżdżają do potrzebujących ponad 20 tysięcy razy. W większości są to wyjazdy alarmowe.
Mandaty za przekroczenie prędkości mogą też dostać policjanci i strażacy. Jak się dowiedzieliśmy, na razie ani sądecka policja, ani straż pożarna nie musiała się jeszcze tłumaczyć przed inspektorom transportu drogowego.

Bartosz Niemiec/aw