Każdy, kto sprzedaje grzyby, zgodnie z przepisami, powinien mieć na nie atest. W przypadku świeżych wystarczy dokument od klasyfikatora grzybów. Jeśli są suszone lub w formie przetworów, potrzeba już wyższych kwalifikacji, które ma grzyboznawca.
Na Maślanym Rynku w Nowym Sączu od kilku lat nie jest zatrudniany jednak taki specjalista. Sądeczanie kupują więc na własne ryzyko. Jak mówią, mają zaufanie do sprzedawców.
Na pytanie o brak specjalisty wydającego atesty dla grzybów na targowisku, Mariusz Smoleń, Kierownik Referatu Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miasta w Nowym Sączu odpowiada:
Pomimo podejmowanych starań przez zarządzającą Maślanym Rynkiem spółkę STBS, niestety nie udało się pozyskać osoby, która podjęłaby się funkcji rzeczoznawcy i potrafiła udokumentować swoje kwalifikacje
W innym tonie wypowiada się na ten temat prezes spółki, Jacek Żelasko. Mówi, że zatrudniać grzyboznawcy nie zamierza, bo nie ma takiego obowiązku:
Jedynym przepisem, który mówi o konieczności posiadania świadectwa kwalifikacji grzybów, jest rozporządzenie ministra zdrowia, który jednoznacznie określa, że obowiązek posiadania świadectwa na sprzedawcach.
W efekcie, sprzedawcy grzybów nie mają dostępu do specjalisty już kolejny rok. I chociaż 2 grzyboznawców i 2 klasyfikatorów dyżuruje w sądeckim sanepidzie, to żaden z nich nie wyda atestu:
Nie mamy uprawnień do wydawania atestów
- mówi Gabriela Górowska z sądeckiego sanepidu. Dodaje jednak, że każdy, może zasięgnąć opinii ws. zebranych grzybów właśnie w sanepidzie. Chętnych do takich konsultacji jest bardzo wielu.
Ze względu na suszę, grzybobranie na Sądecczyźnie wystartowało w tym roku z opóźnieniem, ale zmiana pogody odmieniła złą passę. Grzybiarze mówią jednak, że sezon powoli się kończy. Końcówka października może być ostatnim momentem do zrobienia grzybowych zapasów na zimę.