"Zdaniem mieszkańców w dyspozytorni powinny pracować osoby z regionu" - mówi w rozmowie z Radiem Kraków wicewojewoda Józef Gawron.
Dyskusja o przywróceniu dyspozytorni w Nowym Sączu rozgorzała na nowo przed rokiem, kiedy dyspozytor z Tarnowa wysłał karetkę do Kamionki Małej w powiecie nowosądeckim zamiast do miejscowości o takiej samej nazwie w powiecie limanowskim. 58-letni pacjent zmarł.
Jak jednak podkreśla rzecznik tarnowskiego pogotowia ratunkowego Krzysztof Krzemień, "prokuratura rejonowa w Limanowej umorzyła postępowanie. Ta sytuacja nie ma skutku ze śmiercią pacjenta". Rzecznik dodaje też, że w tarnowskiej dyspozytorni pracują także osoby z Nowego Sącza i Limanowej, "którzy doskonale znają swój teren, więc nie ma tutaj takiego niebezpieczeństwa, żeby pacjenci mogli czuć się zagrożeni".
Krzysztof Krzemień podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków, że placówka oficjalnie nie ma żadnych informacji o planowanej reorganizacji.
Tymczasem jak przyznaje w rozmowie z Radiem Kraków wicewojewoda Józef Gawron formalnie ruszyły już analizy dotyczące ewentualnego przywrócenia dyspozytorni w Nowym Sączu. Dodaje jednak, że nie stanie się to z dnia na dzień.
"Dyspozytornia w Nowym Sączu może zostać uruchomiona dopiero po zmianie wojewódzkiego planu ratownictwa. Taki aneks trzeba dopiero przygotować. Poddać go konsultacji z samorządowcami i uzyskać akceptację Ministra Zdrowia" - podkreśla Józef Gawron.
Wicewojewoda wyjaśnia, że na razie zwrócono się do dyrektora pogotowia w Nowym Sączu z pytaniem o to, czy jest na takie zmiany odpowiednio przygotowany pod względem technicznym, lokalowym i finansowym.
(Bartek Maziarz/ew)
Obserwuj autora na Twitterze: