Radni, którzy zgłaszali wątpliwości, podkreślali przede wszystkim, że murawa jest utrzymywana, choć nikt z niej nie korzysta i nie wiadomo, kiedy to się zmieni.
Utrzymujemy murawę w ramach infrastruktury sądeckiego ”szkieletora”, który nie przypomina jeszcze stadionu, tylko tworzy wrażenie stadionu, no bo jest trawnik, są krzesełka, jest fragment dachu, za chwilę pojawi się elewacja na biurowcu i można by powiedzieć, że mamy prawie stadion.
- mówi radny PiS Wojciech Piech.
Wiceprezydent miasta Artur Bochenek przyznał, że nie potrafi ocenić, czy słuszne było układanie murawy jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Tak zdecydowali jednak projektanci. Wiceprezydent podkreślił, że zanim ruszyła budowa stadionu, na boisku z nową murawą Sandecja rozegrała kilka meczów. Teraz natomiast jeden z elementów nowego stadionu wymaga troski:
Murawa jest w znakomitym stanie. W zeszłym roku był greenkeeper, który zajmuje się oceną traw w Ekstraklasie. Na 10 punktów 10 punktów otrzymała ta murawa. Mamy na to odpowiednie zaświadczenie. Nic się tam nie dzieje właśnie dlatego, że murawa jest pielęgnowana.
Według prezydenta tak samo będzie w kolejnych latach.
Czy nadal będzie utrzymywana murawa, z której nikt nie korzysta?
Prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel powiedział przed kilkoma tygodniami, że liczy na grę Sandecji na nowym stadionie już w czerwcu tego roku. Jak wynika jednak z wypowiedzi prezes spółki Nowosądecka Infrastruktura Komunalna Anny Xymeny Majkrzak, ten termin jest mało prawdopodobny. Nadal niezakończona jest inwentaryzacja prac wykonanych dotychczas, bez której ogłoszenie przetargu i wyłonienie nowego wykonawcy nie jest możliwe. Inwentaryzację miał sporządzić poprzedni wykonawca, z którym miasto zerwało umowę.
Wczoraj do spółki wpłynęły dwie pierwsze inwentaryzacje, które zostały podpisane własnoręcznie przez prezesa Jana Kosa. Te inwentaryzacje dotyczą jedynie robót związanych z konstrukcją stalową zadaszenia trybun. Kolejna inwentaryzacja, jaka wpłynęła do spółki, jest związana z robotami wykończeniowymi stanu surowego w zakresie wykonania jedynie suchej zabudowy.
To tylko część prac, które muszą być zinwentaryzowane i ocenione. Spółka NIK rozważa zlecenie też inwentaryzacji firmom zewnętrznym, ale tu pojawia się kłopot:
Opinie, które są powielane w przestrzeni publicznej, też nam nie pomagają. Mieliśmy złożone dwie oferty na przeprowadzenie takich inwentaryzacji, natomiast oferenci obwarowują swoje oferty np. zapisami albo prośbami o to, aby nie ponosili odpowiedzialności prawnej z wykonania takiej inwentaryzacji.
Nadal nie wiadomo zatem, kiedy zakończy się konieczny proces oceny, co zostało zrobione, a co zostało jeszcze do zrobienia. I Tutaj trudno uciec przed kolejnym pytaniem w sprawie sądeckiego stadionu Sandecji. Czy w ogóle znajdą się chętni, by tak prowadzoną i w konsekwencji przerwaną inwestycję przejąć i dokończyć?