fot: B. Bujas
Rolnicy mogą skorzystać z nawet 65-procentowych dopłat do ubezpieczenia, ale te kończą się bardzo szybko. Dla przykładu dofinansowania na ubezpieczenie przed przymrozkami rozeszły się w zaledwie kilkanaście minut. Jeśli rolnicy zdecydują się jednak na w pełni komercyjne ubezpieczenie, jak tłumaczyli reporterowi Radia Kraków mieszkańcy Klimontowa w gminie Proszowice, rzeczoznawcy oceniają szkody nawet na mniej niż 10%, przy czym odnoszone straty to nawet połowa upraw.
Fot: gmina Pałecznica
Zniszczenia pojawiły się m.in. w okolicach Nowego Sącza - to między innymi gmina Łukowica. Zniszczone zostały praktycznie wszystkie sady z jabłkami - mówi pan Leszek z Owieczki. - Grad zniszczył zawiązki drzewa, korę, straty są ogromne - mówi pan Leszek i dodaje, że miał ubezpieczenie, ale jak zaznacza, nie ma w tej kwestii doświadczenia i nie wie, czy rekompensaty pokryją straty.
Grad zniszczył także sady w gminie Łącko. - Zaczynamy szacować straty, spodziewamy się ich sporo w różnej skali, w różnych częściach gminy. Dotknęło to w sposób niejednolity, ale w zdecydowanej części gminy - mówi wójt Jan Dziedzina.
I tu pojawia się problem, bo duża część rolników z małopolski nie miała ubezpieczonych upraw. Jak tłumaczą - opłaty są ogromne, a wypłacane przez ubezpieczyli pieniędzy zdecydowanie niższe niż poniesione straty.
W poniedziałek samorządowcy z powiatu proszowickiego, w tym wójt gminy Pałecznica Marcin Gaweł, apelowali o podjęcie tematu przez władze centralne. "Nie wyobrażam sobie teraz takiej sytuacji, żeby za pośrednictwem pana wojewody rząd nie interweniował i nie pomógł naszym mieszkańcom" - mówił Gaweł.
Rolnicy będą mogli jednak liczyć na pomoc. Część z nich była ubezpieczona, więc otrzymają odszkodowania od firm ubezpieczeniowych, nie możemy jednak pozwolić, żeby pozostali zostali sami, będziemy starali się pomóc poprzez samorządy - przekonywał w poniedziałek wojewoda małopolski Łukasz Kmita.
Ale na tym problemy rolników się nie kończą. Po pierwsze nie wiadomo jak duże będzie to wsparcie. Po drugie rolnicy co prawda mogą korzystać z dopłat w wysokości nawet 65 procent całej kwoty ubezpieczenia danej uprawy, ale takie dofinansowania znikają bardzo szybko. Po trzecie - jak zaznaczał dziś europoseł z ramienia PSL Adam Jarubas - nawet jeśli rolnicy planują ubezpieczyć swoje uprawy, nie zawsze firmy chcą dla danej rośliny taką usługę zakontraktować. Jak zaznaczał - potrzeba więc nie tylko więcej pieniędzy na dofinansowania dla rolników, ale również regulacji na linii państwo-ubezpieczyciele. - Od lat mówimy o tym, żeby popularyzować ubezpieczenia, ale z drugiej strony system jest niewydolny i nie daje ku temu możliwości, nawet dla tych, którzy są przekonani i chcą zapłacić nawet tę komercyjną składkę, która często sięga nawet 15 proc. wartości plonów - mówi Jarubas.
Mimo to Karol Sepielak - zastępca dyrektora Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Karniowicach podkreśla, że roku na rok ubezpieczyciele poszerzają swoją ofertę. Jego zdaniem - to pozwoli rolnikom spać spokojniej.
Ale rolnicy z ubezpieczeniami czy bez rozkładają bezradnie ręce. Jak podkreślają, teraz można tylko niwelować straty.
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze.
Bartłomiej Bujas/ko