Różnice są kolosalne. W latach 50. w Polsce na świat przychodziło 800 tysięcy dzieci rocznie, w latach 90. pół miliona, obecnie może się okazać, że nie przekroczymy nawet 300 tysięcy.
Renata Ptak z urzędu statystycznego w Krakowie przekonuje jednak, że wcale nie trzeba sięgać tak daleko do roczników statystycznych, by zauważyć wyraźną różnicę.
"W pierwszym półroczu tego roku mamy niewiele ponad 23 tysiące urodzeń miesięcznie. Rok temu w pierwszym półroczu to było ponad 25,6 tysiąca urodzeń miesięcznie"
- informuje Ptak
GUS w swoich najnowszych statystykach nie zaprezentował danych dla poszczególnych województw, ale Małopolska także jest w trendzie spadkowym. W 2022 roku urodziło się tutaj 31 tysięcy dzieci, o 7 tysięcy mniej niż w 2017.
"Starzejemy się, zmniejsza się liczba urodzeń, jest coraz mniej ludzi, zwiększa się liczba osób w wieku poprodukcyjnym. Myślę, że niestety, ale idziemy tutaj śladem zachodu"
- ocenia Renata Ptak.
Konsekwencje dla polskiej gospodarki mogą być nieubłagane. Starzejące się społeczeństwo to zachwiany system emerytalny i zdecydowanie niższe emerytury niż te, które teraz sobie zakładamy.
Profesor Krzysztof Machaczka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie informuje, że na niską liczbę urodzeń może mieć wpływ nie tylko zmiana stylu życia, czy inflacja, ale także brak stabilności w przepisach i wytycznych.
"To dynamika zmian w zakresie, chociażby ciągłych modyfikacji w systemie edukacyjnym, to brak stabilności w przepisach podatkowych, to brak stabilności w polityce społecznej, prorodzinnej. My jesteśmy dzisiaj już gospodarką posttransformacyjną. Powinniśmy funkcjonować już jako dobrze naoliwiony i skonstruowany system społeczno-ekonomiczny. Niestety tak nie funkcjonujemy"
- mówi prof. Machaczka.
Profesor Maria Nawojczyk, socjolożka z Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, na kwestie ujemnego przyrostu naturalnego patrzy z poziomu uwarunkowań kulturowych.
"Kiedyś, można by powiedzieć, ludzie myśleli w kategoriach pozostawiania śladu po sobie, jako ciągłości trwania rodu, a teraz mamy bardzo wiele możliwości samorealizacji. Nasze dzieci nie są naszą wizytówką dla przyszłości, albo przynajmniej nie tylko one nią są. Ta zmiana zachodzi we wszystkich nowoczesnych społeczeństwach"
- wyjaśnia prof. Nawojczyk.
Jej zdaniem z trendem malejącej dzietności nie da się już walczyć.