Przez zatokę przetaczają się autobusy warte ponad mln zł w zakupie każdy i przez takie zaniedbania są niszczone. Do tego dochodzi niebezpieczeństwo wystrzelenia skruszonego asfaltu spod opony autobusów i zrobienie krzywdy przechodzącym lub nań czekającym.
Ciekaw jestem, czy którykolwiek z pracowników firmy odpowiedzialnej za taki stan zatoki przejechałby tam swoim prywatnym samochodem.
Pozdrawiam,
Łukasz
Przypominamy: to nie jest artykuł redakcji Radia Kraków. Został nadesłany przez słuchacza. Chcesz się podzielić jakąś informacją? Zobaczyłeś coś ciekawego dotyczącego Krakowa, Małopolski i mieszkańców naszego regionu? Tu możesz skorzystać z naszego formularza.