Ojciec skazanego: "To sidła prokuratury na mojego syna"

W 2022 roku Robert J. został skazany na dożywocie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Katarzyny Z. Mężczyzna po zabójstwie miał zdjąć skórę z kobiety i poćwiartować jej zwłoki. Wątpliwości w apelacji budzą dowody. 

Sądowi udało się przesłuchać jednego ze świadków, w którego dzisiejszych zeznaniach pojawiło się sporo rozbieżności w porównaniu do poprzednich przesłuchań. Ojciec oskarżonego uważa, że wyrok na jego syna zapadł na długo przed oficjalnym ogłoszeniem.

"Doszły mnie słuchy, że m.in. prokurator, zaraz po aresztowaniu mojego syna, dostał nagrodę. Uważam, że misternie plótł sidła na Roberta, by wyjść na swoje. Podobną linię później podjął sąd okręgowy, wspierają się (...). Sąd apelacyjny jest w patowej sytuacji. (...) Gdy Temida wreszcie zdejmie swoją opaskę, prawda wyjdzie na jaw" - mówił ojciec Roberta J.

Sąd pierwszej instancji w uzasadnieniu wyroku jako główną przyczynę skazania Roberta J. wskazuje dwa włosy, które znaleziono w łazience mieszkania mężczyzny po 18 latach od zabójstwa. Z uwagi na czas, jaki upłynął, nie mogły zostać wykonane badania DNA. Porównano jedynie pod mikroskopem strukturę znalezionego materiału z włosami Katarzyny Z. To metoda, która nie daje stuprocentowej pewności co do tego, że włosy należały do zamordowanej kobiety. 

Na razie nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok w sprawie apelacyjnej Roberta J.

Zebrane przez prokuraturę dokumenty i zeznania od początku budziły też wątpliwości obrony oskarżonego. Stąd między innymi ponowne przesłuchania świadków. Łukasz Chojniak, obrońca Roberta J., przekonuje, że obrona nie miała dostępu do tych zeznań wcześniej. Dopiero w apelacji sąd umożliwił to adwokatom.

Już w tamtych skróconych protokołach widzieliśmy sporo niespójności. Jest ewidentny problem jeżeli chodzi o relacjonowanie tego, co miało się wydarzyć w tym krytycznym momencie.

- mówił obrońca Roberta J.

Jan Znamiec, mecenas oskarżycielki posiłkowej, czyli matki Katarzyny Z., na pytanie o rozbieżności z składanych zeznaniach tłumaczył:

Według mnie tych rozbieżności nie ma dlatego, że świadek poradził sobie z bardzo trudnymi pytaniami obrony. Wyjaśnił to, co wskazuje się jako rozbieżności dlatego, że mówi prawdę. W sytuacji kiedy nie ma żadnych konfabulacji wyjaśnienie rozbieżności jest stosunkowo proste. Świadek mówi: "nie wiem, nie pamiętam, dziś wydaje mi się, że to było tak"

- wyjaśniał mecenas Znamiec

Kolejną rozprawę wyznaczono na 2 października.

Sprawa "Skóry"

Pod koniec lat 90. z Wisły wyłowiono fragmenty skóry i ciała Katarzyny Z. Podejrzewanego o zbrodnię Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu.

Proces rozpoczął się na początku 2020 r. i był finałem wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.

Według ustaleń śledczych Robert J. miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.

Sprawa Skóry jest określana jako jedna z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Robert J. do tej pory nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Monika Góra: Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że Robert J. jest niewinny

- Ze śledztwa, które przeprowadziłam w tej sprawie, wynika, że na ławie oskarżonych siedzi niewinny człowiek. Z wielką niecierpliwością czekałam na to, aż prokurator powie, na czym oparł akt oskarżenia i w konsekwencji, na czym sąd oparł swój wyrok. Spisałam sobie nawet podczas sprawy argumenty przytaczane przez pana prokuratora. Były to rzekome dowody. Dla mnie te argumenty nie brzmią jak dowody – mówiła na antenie Radia Kraków Monika Góra - reportażystka, scenarzystka i autorka książki "Kryptonim Skóra. Czy o brutalne morderstwo został oskarżony niewinny człowiek”.

Jak dodawała, jej zdaniem Robert J. był nękany przez policję przez 20 lat.

- Śledzili go, obserwowali, chodzili za nim, prawdopodobnie też - tak podejrzewa rodzina - wykonywali telefony do mieszkania Roberta, w których padały hasła: chodźmy nad rzekę, będziemy skórować jakąś dziewczynę. Rodzina Roberta podejrzewa, że to właśnie policja wykonywała te telefony po to, by sprowokować Roberta do jakichś działań, poprzez które po prostu się zdemaskuje – mówiła.

Monika Góra: Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że Robert J. jest niewinny

Były policjant: Byłem na tej barce

- Ja byłem jednym z tych policjantów, którzy pamiętają tę sprawę od początku. Pamiętam, dlatego że byłem na tej barce. To było w styczniu 1999 roku. Pojechaliśmy w kilku. Zadzwonił kapitan tego pchacza i powiedział, że coś wciągnęło mu się w śrubę. Jak pojechaliśmy to rzeczywiście wyglądało to na coś co jest skórą. Nikt nie przypuszczał, że to będzie coś takiego. Wisła ma swoje tajemnice i tragedie. Często zdarzało się, że czyjeś ciało wciągało się taką śrubę - były takie przypadki. Kilka dni później lekarz, który robił sekcję zadzwonił i powiedział: Panowie mamy do czynienia z prawdziwą makabrą. Wygląda na to, że ktoś zabił tę osobę - wtedy nie było jeszcze wiadomo kto to jest - i ściągnął z niej skórę jeszcze za życia – mówił w rozmowie z Radiem Kraków Dariusz Nowak - były policjant, szef wydziału dochodzeniowego i rzecznik policji, a obecnie twórca kanału Kryminalny Patrol.

Nowak także nie jest w 100% przekonany o winie Roberta J.

- Ja bym powiedział, że charakterologicznie wszystko pasowało i w dalszym ciągu pasuje, ale to jest za mało. Natomiast nigdy tych dowodów wprost nie było. Wygląda, że tych dowodów nadal nie ma. Myślę, że gdyby te dowody były - badania DNA, zeznania świadka - cokolwiek co jest takim dowodem wprost, to prokuratura już dawno by o tym powiedziała. To jest proces poszlakowy. W procesie poszlakowym zawsze jest pewnego rodzaju niewiadoma. W Polsce procesów poszlakowych jest bardzo niewiele. Należą do rzadkości. Zwykle są procesy, gdzie te dowody są takie koronne, jednoznaczne, natomiast tych poszlakowych jest bardzo niewiele. Zwykle sędziowie też byli bardzo ostrożni w wydawaniu wyroków. Sądzę, że tego dowodu nie ma – mówi.

Dariusz Nowak: w sprawie "Skóry" wiele rzeczy działo się po raz pierwszy

Sądowi udało się przesłuchać jednego ze świadków, w którego dzisiejszych zeznaniach pojawiło się sporo rozbieżności w porównaniu do poprzednich przesłuchań. Ojciec oskarżonego uważa, że wyrok na jego syna zapadł na długo przed oficjalnym ogłoszeniem.