Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Muzyczne Pola Elizejskie

  • Robert Konatowicz
  • date_range Niedziela, 2017.12.10 16:03 ( Edytowany Poniedziałek, 2021.05.31 08:32 )
W sobotę (9 grudnia) odbył się w Paryżu pogrzeb uważany za jeden z największych od śmierci Edith Piaf w 1963 roku. Karawan przejechał Polami Elizejskimi od Łuku Triumfalnego do Place de la Concorde, a cały kraj pożegnał ''francuskiego Elvisa”, czyli człowieka, który urodził się 74 lata temu jako Jean-Philippe Léo Smet , a stał się znany jako Johnny Hallyday.

Agencja Reutera pisze, że choć Hallyday nie był szeroko znany za granicą, to we Francji uchodził za postać kultową. Miał dziesiątki milionów fanów i sprzedał najwięcej płyt w historii. Jego kariera trwała 57 lat!

Na wieży Eiffla pojawił się napis "Dziękujemy Johnny", a na stadionach piłkarskich przed rozpoczęciem meczów odegrano jego piosenki. Halladay sprzedał ponad 100 milionów płyt, głównie w krajach francuskojęzycznych. Przyciągał tłumy. W 2009 roku w koncercie z okazji Dnia Bastylii w koncercie blisko wieży wzięło udział ponad 750 tysięcy osób.

"Był tym, co Victor Hugo nazywał siłą prącą naprzód (...). Był częścią nas, częścią Francji. (...) Upadał sto razy i podnosił się, dzięki waszemu uwielbieniu, waszej miłości" - powiedział prezydent Francji do zebranego w Paryżu tłumu.

W Polsce był przez chwilę popularny w latach 60. Jego przeboje przypomina czasem niezastąpiony Wacław Nowotarski w tym znakomitym programie Radia Kraków http://www.radiokrakow.pl/audycje/piosenki-i-inne-piekne-dzwieki/

Artysta miał też w swojej biografii incydent krakowski. W wieku 23 lat, w roku 1966 zdarzyło mu się wystąpić w hali Wisły. Był to rzadki przypadek pojawienia się gwiazdy z tzw. Zachodu nad Wisłą. Nocował zaś w hotelu Cracovia. Tam po koncercie przyszedł do baru. Tam zaczęli go nagabywać cinkciarze (handlarze walutą, często powiązani z SB).

Najpierw nie reagował, kręcąc tylko głową. Gdy trzeci lub czwarty zaczął z nim pijacką dyskusję - Francuz go lekko od siebie odsunął. Cinkciarz rzucił się na niego, ale dostał jeden celny cios w podbródek i padł. Wtedy rzucili się inni. Było ich razem czterech czy pięciu. Piosenkarz jakoś sobie radził,bo bić się potrafił, ale dostał cios w tył głowy od jednego z gości baru. Zostało trochę pobitych szkieł..Rachunek za szkody uregulował piosenkarz, a sprawa rozeszła się po kościach, Była to chyba najbardziej znana bójka barowa w czasach komuny. Podobno następnego dnia cala P kraj dyskutował tylko o niej.

Potem artysta został w Polsce nieco zapomniany.

A 50 lat temu na Pola Elizejskie (nie te w Paryżu, ale w Hadesie) odszedł artysta, którego nagranie akurat było nr.1 na listach przebojów.

Otis Redding- jeden z najlepszych wokalistów wszech czasów. Przeszedł niezwykłą drogę z czarnych slumsów do świata, gdzie nawet najsilniejszych demoralizuje bogactwo. Udało mu się jednak pozostać rzadkim egzemplarzem w show-businessie -artystą wciąż rozwijającym swe talenty, bez skłonności do narkotyków czy innych autodestrukcyjnych popędów typowych w tym światku w tamtych czasach. Dlatego też jego śmierć w katastrofie lotniczej w wieku 26 lat okazała się szokiem dla publiczności. Zdążył jeszcze wystąpić na pierwszym wielkim festiwalu rockowym (dużo ciekawszym od późniejszego, bardziej znanego- Woodstock) - Monterey Pop Festival i zostać wokalistą roku.

O tej porze roku-50 lat temu- na listach przebojów królowało jego ostatnie nagranie.

 

 

Jak na ironię, jego największy przebój - nagrany 3 dni przed śmiercią, a wydany pośmiertnie - zapowiadający dopiero wielką karierę - okazał się jej finałem.

Pod koniec słyszymy w nim melodię gwizdaną przez Reddinga na tle fal morskich. Pojawiło się wiele (bardzo poważnych :) teorii na temat znaczenia tego  sugestywnego szczegółu.

Krytyk Dave Marsh twierdził, że była to "próba wypowiedzenia rzeczy, których  nie da  się wypowiedzieć słowami".

Gitarzysta Steve Cropper- współautor i współwykonawca -  patrzy na sprawę bardziej prozaicznie: "Zaplanowaliśmy, że na wyciszeniu Otis będzie coś improwizował. On jednak zapomniał, co to miało być, i po prostu zaczął gwizdać".

Krytycy zawsze najlepiej wiedzą, co "głębokiego" artysta miał na myśli...

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię