Chcielibyśmy utransparentnić, uniezależnić media i proces ich finansowania oraz spowodować, że będą realizowały swoją misję publiczną, a nie polityczną

– dodała Hanna Wróblewska.

W Programie 3 Polskiego Radia Wróblewska była pytana m.in. o przedstawione założenia do ustawy medialnej. Szefowa MKiDN wskazała, że założenia te są oparte częściowo na europejskim akcie wolności mediów. Zwróciła uwagę, że w tym akcie "jest podkreślone, że media powinny mieć niezależnie, stabilne finansowanie”.

My proponujemy, żeby to było finansowanie z budżetu państwa, dlatego że de facto media tak czy inaczej były finansowane z budżetu państwa

– tłumaczyła.

Jej zdaniem system powinien być tak skonstruowany, żeby to nie politycy decydowali. Wskazała również, że byłaby to stała suma, niezależna od tego, kto rządzi oraz wpisana do budżetu państwa i liczona według PKB. Ministra kultury zwróciła też uwagę, że "te pieniądze, jako publiczne, muszą być w sposób transparenty wydawane:

Stąd położenie dużego nacisku na transparentność działania w mediach publicznych, na jasne zasady działania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, rotacyjność składu oraz powoływania osób.

Przy okazji przypomniała również, że proponowane jest, aby skład KRRiT liczył dziewięć osób – cztery osoby powoływane przez Sejm, dwie przez Senat oraz trzy przez prezydenta:

Chcemy, żeby rady nadzorcze były wybierane w transparentnych procesach, żeby również do rad programowych trafiali ludzie na podstawie chociażby otwartych czy zamkniętych konkursów.

Zapytana, kiedy ustawa medialna może zostać uchwalona, Hanna Wróblewska przypomniała, że konsultacje założeń trwają do 23 września:

Dajmy sobie przynajmniej dwa miesiące na opracowanie tych założeń. Dyskusja o tym, jak wyglądać będzie ustawa, to następny rok.

Dopytywana o działania przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego w kontekście wypłat środków z abonamentu, szefowa MKiDN zaznaczyła:

Nie jestem fanką przewodniczącego Świrskiego, natomiast dostałam informację, że trzy inne radia otrzymały wypłatę z abonamentu. Z jednej strony mnie to cieszy, a z drugiej pokazuje, jak bardzo uznaniowość przewodniczącego KRRiT ma wpływ na media publiczne.