Przypomnijmy sobie jednak czasy PRLu...
Polacy pili i to ostro. Może na trzeźwo tego absurdu nie można było wytrzymać? Obraz zataczających się po ulicach i wywracających - dziś niespotykany - wówczas był codziennością. Robotnik z piwkiem, oparty o łopatę, kiwający się na wietrze osobnik ze złamanym goździkiem w celofanie w Dniu Kobiet, grupki podpierających się nawzajem osób wychodzących z pracy w dniach popularnych imienin. Normalny widok...
Pan z Dziennika Telewizyjnego ostrzegał nudnym głosem przed skutkami pijanstwa, a Polacy robili - a raczej pili - swoje.
Tak w skrócie wyglądała "procentowa" historia PRLu. Władza - a jakże - walczyła z pijaństwem, między innymi słynną godziną trzynastą. Dla młodszych przypomnienie - w sklepach alkohol można było kupić dopiero od godz.13...
Tak to muzycznie podsumował Shakin' Dudi - ale każda próba ograniczania picia alkoholu, czy to przez prohibicję do godz.13, czy kartki na wódkę, niewiele zmieniała, a właściwie nie zmieniała niczego.
Jedni pędzili bimber...
Inni kupowali alkohol w melinach, bo jak ktoś będzie się chciał napić, to się napije - bez względu na nakazy, czy zakazy...