Według naszych szacunków miasto Charków opuściło około 30 proc. ludności. Chcę jednak powiedzieć, że ostatnio obserwujemy mężczyzn, którzy wywieźli swoje rodziny, a sami wstąpili w szeregi obrony terytorialnej. Wracają nawet całe rodziny, bo nie chcą mieszkać gdzieś indziej (...). To prawdziwi lokalni i ukraińscy patrioci
- powiedział Terechow.
Poinformował, że mieszkańcy mają dostęp do wody i ogrzewania, a część gospodarstw domowych ma także ciepłą wodę. Terechow potwierdził, że są problemy z elektrycznością, ponieważ "rosyjska armia celowo bombarduje nasze podstacje transformatorowe", a naprawy są przeprowadzane pod ostrzałem.
Oczywiście sytuacja w mieście jest napięta, ale media działają, wywozimy śmieci. Miasto żyje takim życiem, jakie jest dziś możliwe w tych warunkach, w warunkach nieustannego ostrzału, w warunkach wojny
- skomentował Terechow.
Położony na północnym wschodzie kraju Charków przed wojną był drugim pod względem wielkości miastem Ukrainy i liczył ok. 1,4 mln mieszkańców.