W Holandii odbyło się we wtorek spotkanie przedstawicieli grupy państw unijnych należących do NATO, w ramach przygotowań do czerwcowego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Madrycie.
Morawiecki na konferencji prasowej po zakończeniu spotkania podkreślił, że w kontekście wojny na Ukrainie niezwykle ważne jest wzmocnienie solidarności i podejścia transatlantyckiego. "Wierzę, że te relacje transatlantyckie są bardzo silne i są dla nas oczywiste w obliczu takiego konfliktu i barbarzyńskiego ataku rosyjskiego na Ukrainę" - powiedział szef polskiego rządu.
Premier powiedział, że na szczycie pojawiło się pytanie, czy UE i NATO są wystarczająco jednomyślni w obronie europejskich wartości. "Myślę, że nie. Nie robimy wystarczająco dużo. Jeszcze nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, by bronić Ukrainy, by wspierać ukraiński naród, by bronić ich wolności, suwerenności" - stwierdził.
"Dlatego wzywam, proszę was, byśmy zrobili znacznie więcej. Byśmy dostarczyli broń, artylerię na Ukrainę. Oni tego potrzebują, by bronić swojej ojczyzny" - powiedział Morawiecki. "Gdzie jest nasza wiarygodność, jeśli Ukraina upadnie? Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że Ukraina upada i wracamy do business as usual, czyli normalnych relacji? Mam nadzieję, że nie" - dodał.
W jego przekonaniu byłby to "kompletny upadek i katastrofa" wartości europejskich i wartości NATO.
Morawiecki podkreślił też, że ważne jest również wspieranie ukraińskich ambicji na drodze do Unii Europejskiej. "My wspieramy przyznanie Ukrainie statusu państwa kandydującego tak szybko, jak to możliwe, ponieważ naród ukraiński potrzebuje nadziei. Dla nich to największa nadzieja na przyszłość" - dodał szef rządu.
Szef polskiego rządu podkreślił, że uchodźcy z Ukrainy, którzy znaleźli się w Polsce, mają dostęp do służby zdrowia, edukacji i opieki społecznej. "Mogą zostać w Polsce tak długo, jak tylko mają na to ochotę, wiedzą, że są mile widziani w Polsce" - mówił.
"W Ukrainie toczy się wojna o Europę przeciwko imperializmowi rosyjskiemu. Rosja i Władimir Putin wyciągnęli z nowoczesnej historii to co najgorsze: imperializm, kolonializm, nacjonalizm" - stwierdził premier.
Dlatego też - jak podkreślił - wszyscy musimy walczyć z Rosją i musimy zjednoczyć w tym celu nasze wysiłki.
Morawiecki zwracał też uwagę na wysokie ceny surowców oraz zboża. "To kolejna broń Kremla wykorzystana przeciwko wolnemu światu. Putin chce sprawić, by głód zapanował w Afryce i na Bliskim Wschodzie, mając nadzieję na kolejny kryzys migracyjny, który zdestabilizuje UE" - zaznaczył.
"Dlatego musimy podjąć bardzo zdecydowane kroki, tu i teraz wobec tej wojny w Ukrainie" - oświadczył Morawiecki.
Polski premier został zapytany przez dziennikarzy o kolejny, siódmy pakiet sankcji wobec Rosji, który mógłby stanąć podczas przyszłotygodniowego szczytu Rady Europejskiej. Morawiecki odpowiedział, że Polska opowiada się za przejmowaniem majątków Rosji i rosyjskich oligarchów.
"W chwili obecnej tylko mrozimy te majątki, a ich mrożenie jest niewystarczające, bo musimy mieć fundusze, aby odbudować Ukrainę i ponownie zaprowadzić pokój i sprawiedliwość, dlatego potrzebujemy środków od zbrodniarzy wojennych” - podkreślał. Zapowiedział też, że będzie adwokatem kolejnego pakietu sankcji.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg ocenił, że szczyt Sojuszu w Madrycie będzie historyczny, gdyż zmieni NATO, które będzie jeszcze silniejsze w tych niebezpiecznych czasach.
Wskazał, że podczas wtorkowego spotkania w Hadze omawiana była potrzeba nieustannego wsparcia dla Ukrainy, zarówno w perspektywie krótkoterminowej jak i długoterminowej.
"W odpowiedzi na inwazję rosyjską zwiększyliśmy naszą możliwość obrony każdego cala terytorium NATO, w Madrycie podejmiemy kolejne kroki i ustalimy kolejne kroki do wzmocnienia naszej postawy. Dziś rozmawialiśmy o potrzebie większej gotowości i większej obecności, zarówno jeśli chodzi o żołnierzy, jak i sprzęt, musimy również zainwestować więcej w obronę naszych granic jak i zwiększyć nakłady na wspólną obronność" - powiedział Stoltenberg.
Dodał, że podczas szczytu omówione zostaną również historyczne wnioski Finlandii i Szwecji o przystąpienie do NATO. "Ich obecność w NATO sprawi, że nasz sojusz będzie silniejszy" - podkreślił. Przekazał, że rozmawiał z premierami Finlandii oraz Szwecji i widzi, że są gotowi podjąć wszystkie kroki konieczne w procesie akcesyjnym.
Premier Belgii Alexander De Croo ocenił, że rosyjska agresja na Ukrainę była game changerem, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa w Europie. Zaznaczył, że NATO jest silniejsze i bardziej zjednoczone niż kiedykolwiek.
Premierzy Holandii i Danii podkreślali, że agresja Rosji na Ukrainę postawiła przed Europą i NATO nowe wyzwania, do których Sojusz musi być gotowy.
Szef holenderskiego rządu Mark Rutte podtrzymał w imieniu szefów rządów państw UE wsparcie dla Ukrainy, a także ponowił wezwanie dla prezydenta Rosji Władimira Putina, by zaprzestał agresji na ten kraj. "Wojna w Ukrainie ma poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa w Europie i po raz kolejny dowodzi jak potrzebny jest silny i zjednoczony Sojusz Transatlantycki" - podkreślił Rutte.
Zapewnił ponadto o poparciu dla dążeń Szwecji i Finlandii dla członkostwa w NATO.
Rutte przypomniał też, że w Madrycie omawiany ma być sposób reagowania Paktu, tak by była to reakcja szybka i zrównoważona, a postawa NATO - odstraszająca. "Mając to w pamięci, będziemy mówić też o nowym strategicznym podejściu, co do tego, jak dopasować nasz Sojusz do dzisiejszych i przyszłych wyzwań bezpieczeństwa. To wymaga nowego podejścia, nowych narzędzi i dobrych strategii, a tym samym solidnego planu na najbliższe 10 lat w świetle nowej rzeczywistości, z którą niestety się zmagamy" - powiedział.
Wspomniał też o potrzebie podniesienia przez państwa członkowskie NATO wydatków na obronność, co miałoby zapewnić większą skuteczność Sojuszu.
Premier Danii Mette Frederiksen zgodziła się, że brutalna inwazja Rosji na Ukrainę postawiła przed Europą nowe wyzwania. "Musimy też zrobić wszystko, co możliwe, by wzmocnić postawę wojskową NATO, jak również zwiększyć wydatki. To jest nasze bardzo jasne przesłanie" - mówiła Frederiksen.
Premier Łotwy Kriszjanis Karinsz ocenił, że Putin rozpoczynając wojnę na Ukrainie nie liczył się z dwoma rzeczami. "Po pierwsze nie brał pod uwagę oporu narodu ukraińskiego i armii ukraińskiej. Po drugie sądzę, że nie brał pod uwagę reakcji, którą w Europie i NATO wykazaliśmy" - mówił.
Dodał, że podczas wtorkowego spotkania rozmawiano o relacja transatlantyckich i potrzebie wzmocnienia tych więzi. Ocenił, że istnieje tylko jeden sposób na przywrócenie pokoju i bezpieczeństwa w Europie, a jest nim wygrana Ukrainy. Wskazał, że Ukraina potrzebuje broni, finansowania oraz wsparcia politycznego przy otwarciu ścieżki w kierunku UE.