Przedstawiciel Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie zaznaczał, że na przestrzeni ostatnich trzech lat liczba zgłoszeń dotycząca przykrego zapachu spadła ze 140 do 92.
"Liczba zgłoszeń nie jest żadnym wyznacznikiem. Ludzie po prostu mają dość. Wie pan co robią mieszkańcy, co ja też robię, jak śmierdzi? Biegnę szybko i zamykam okno. Nie mam siły już zgłaszać"
- odpowiada Andrzej Filipczak, przewodniczący Rady Miejskiej w Chrzanowie, który mieszka na osiedlu Kąty, gdzie smród mieszkańcom dokucza najbardziej.
"Panowie przeprowadzacie kontrole, realizujecie je, dajecie wytyczne, wyjeżdżacie i śmierdzi. Proszę nie dziwić się mieszkańcom, ja też jestem mieszkańcem, że oni są oburzeni. To jest kolejne spotkanie w tej sprawie. Na sesji mieliśmy spotkanie, na Kątach mieliśmy spotkanie. My o tym wszystkim, co pan mówi, w 90% na tej sali wiemy, ale nie wiemy jednej rzeczy - dlaczego śmierdzi i kiedy przestanie. W zasadzie nas nic oprócz tego nie obchodzi"
- dodaje Filipczak.
Jednym ze sposobów wyjścia z tej sytuacji jest budowa hali hermetycznej. Jednak jest to koszt rzędu 20 mln złotych.
"Moja rola jako burmistrza będzie polegała na wydaniu decyzji środowiskowej, która w ogóle umożliwi realizację tej inwestycji. Tę decyzję środowiskową będę wydawał, jeśli wpłynie do mnie wniosek ze spółki ZGOK. Na ten moment takiego wniosku nie mam w urzędzie"
- zaznacza Robert Maciaszek, burmistrz Chrzanowa.
"Mamy kolejne kroki, dość złożone kroki, które trzeba wykonać, procedury, które musimy przejść, ale te wszystkie procedury zmierzają do tego, żeby doprowadzić do wybudowania hali hermetyzacji placu dojrzewania"
- odpowiada jeden z przedstawicieli Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi.
Zakład twierdzi, że zdecyduje się na tę inwestycję, jeśli burmistrz przedłuży dzierżawę terenu pod wysypisko. Na razie umowa obowiązuje do 2031 roku. Mieszkańcy i tak nie wierzą w skuteczność takiego rozwiązania:
"Nie byliście w domach tych ludzi, którym na co dzień śmierdzi 24 godziny na dobę. Tam się nie da żyć. Powinniście przede wszystkim zrobić badania odorowści. Osobom, które są w najbardziej zagrożonych strefach, wypłacić odszkodowania za utratę zdrowia i za utratę wartości nieruchomości. Oni tych budynków nie sprzedadzą, żeby się wyprowadzić stamtąd. Oni żyją w tym smrodzie"
- dodaje Michał Kłyk, sołtys Balina.
Wciąż brak konkretnych działań, które polepszą sytuację mieszkańców.
Spółka, która przetwarza odpady od 180 tysięcy mieszkańców zapowiada złożenie raportu oddziaływania na środowisko z wnioskiem o wydanie decyzji środowiskowej jeszcze w tym roku. Będzie to kolejny krok w kierunku ewentualnej budowy hermetycznej hali nad placem dojrzewania.