Fot. Natalia Feluś
- Dzisiejsza uroczystość dotyczy patrona naszej parafii, św. Maksymiliana Marii Kolbego w Oświęcimiu. To też patron naszej diecezji. Ta uroczystość jest bardzo ważna. 14 sierpnia 1941 roku św. Maksymilian w obozie oddał życie za drugiego człowieka, za brata. Ja uczestniczę dlatego, żeby uczcić jego pamięć i pamięć wszystkich ludzi, którzy zginęli. Ziemia oświęcimska jest zroszona krwią milionów ludzi. To dla mnie ważne osobiście. Maksymilian Kolbe oddał życie. Należy o tym pamiętać i iść w tej pielgrzymce - mówili wierni.
Druga procesja w kierunku KL Auschwitz ruszyła z kościoła Ojców Franciszkanów w Harmężach, a trzecia z Sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych.
Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który zaczął rozpaczać. Wówczas ojciec Maksymilian wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i poprosił o zastąpienie współwięźnia. Esesman zgodził się.
O. Kolbe po dwóch tygodniach męki wciąż żył. 14 sierpnia 1941 r. został uśmiercony przez niemieckiego więźnia-kryminalistę Hansa Bocka, który wstrzyknął mu zabójczy fenol.
Kilka tygodni przed śmiercią zakonnik powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera: "Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość".
Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat. Pochowany został na cmentarzu przyklasztornym franciszkanów w Niepokalanowie.
Polski franciszkanin został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., a kanonizowany przez Jana Pawła II jedenaście lat później. Stał się pierwszym polskim męczennikiem podczas II wojny światowej, który został wyniesiony na ołtarze.
- Ta rocznica jest przede wszystkim dla tego ważna, że ojciec Maksymilian Kolbe jest patronem Honorowych Dawców Krwi. Poświęcił swoje życie w obozie dla Pana Gajowniczka, oddał za niego życie i to jest największy dar, jaki człowiek może dać drugiemu człowiekowi. Maksymilian Maria Kolbe jest dobrym przykładem dla każdego. Dzielenie się czymś, sobą powinno być na pierwszym miejscu, bo są rzeczy, których się nie wyprodukuje, np. krwi i takie poświęcenie dla drugiego człowieka powinno być dla każdego na pierwszym miejscu — dzielą się spostrzeżeniami członkowie klubu.
Ołtarz polowy został ustawiony przy Bloku 11, zwanym Blokiem Śmierci. W jego podziemiach znajduje się cela, w której został zgładzony Maksymilian Kolbe. Mszy św. przewodniczył franciszkanin bp Tadeusz Kusy z Republiki Środkowoafrykańskiej. Homilię wygłosił biskup bielsko-żywiecki Roman Pindel.
Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 r. z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który zaczął rozpaczać. Wówczas ojciec Maksymilian wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i poprosił o zastąpienie współwięźnia. Esesman zgodził się.
O. Kolbe po dwóch tygodniach męki wciąż żył. 14 sierpnia 1941 r. został uśmiercony przez niemieckiego więźnia-kryminalistę Hansa Bocka, który wstrzyknął mu zabójczy fenol.
Kilka tygodni przed śmiercią zakonnik powiedział do współwięźnia Józefa Stemlera: "Nienawiść nie jest siłą twórczą. Siłą twórczą jest miłość".
Franciszek Gajowniczek przeżył wojnę. Zmarł w 1995 r. w Brzegu na Opolszczyźnie w wieku 94 lat. Pochowany został na cmentarzu przyklasztornym franciszkanów w Niepokalanowie.
Polski franciszkanin został beatyfikowany przez papieża Pawła VI w 1971 r., a kanonizowany przez Jana Pawła II jedenaście lat później. Stał się pierwszym polskim męczennikiem podczas II wojny światowej, który został wyniesiony na ołtarze.