Jak zauważa przyrodnik, nie tylko ta chroniona roślina przyczyniła się do zaistniałej sytuacji. „Dziś zaobserwowałem, że Bachówka, czyli dopływ do Krajskiego ma przepływ liczony w litrach. Nie mamy dostawy świeżej wody. Nie ma miksji, nic się nie miesza. To powoduje, że woda jest tak gnojąca. Końcowy odpływ do Wisły jest również przyblokowany. Nawet gdyby ryby chciały uciec, to nie mają takiej możliwości. Faktycznie kotewka zarosła lustro wody, ale to nie jest jedyna przyczyna. To raczej suma czynników” – tłumaczy w rozmowie z Radiem Kraków Karol Ciężak.

"To było piękne i czyste środowisko wędkarskie. Dużo wędkarzy, dużo ryb. Odkąd nasypali tu kotewkę, zaczął się problem" - mówią wędkarze z Polskiego Związku Wędkarskiego Koła w Spytkowicach. "Najlepszym rozwiązaniem byłoby pogłębienie zbiornika. Jest kanał z Wisłą, który też jest niedrożny, zarośnięty. Ryba jak wejdzie na tarle w kwietniu, w maju już nie umie uciec. To jest zagrożenie też dla ryb, dla ptactwa, ale i dla ludzi. Smród niesie się na kilometr" - skarżą się.

Martwych ryb przybywa, a przykry zapach rozkładu roznosi się po okolicy. W piątek kolejny raz na miejscu byli pracownicy Wód Polskich Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Wykonane kilka dni temu badania w zbiorniku Krajskie potwierdziły zjawisko przyduchy. Teraz przyrodnicy zastanawiają się nad tym, jak udrożnić i natlenić zbiornik.

Plan Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 Wiśliska między innymi przewiduje kontrolę zarastania starorzecza Krajskie przez kotewkę orzech wodny. Kontrola ta ma polegać na ograniczaniu zarastania powierzchni starorzecza. Odpowiedzialni za to są Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie we współpracy z lokalnym kołem Polskiego Związku Wędkarskiego i Towarzystwem na rzecz Ziemi.

Karol Ciężak z Towarzystwa na rzecz Ziemi w Oświęcimiu nie ukrywa jednak, że na długoterminowe działania brakuje pieniędzy.