"Na przykład parking miał kosztować 170 tysięcy złotych, a prawdopodobnie wydano prawie 400 tysięcy złotych. Nikt nic nie wie. Robiła to jakaś zewnętrzna firma, jacyś przyjaciele proboszcza. A druga sprawa to to, że parking jest płatny. Jak ludzie przyjeżdżają na pogrzeb, muszą płacić!" - oburzają się mieszkańcy Suchej Beskidzkiej.
Oprócz problemów z parkingiem parafianie skarżą się na sprzedaż kościelnych działek, a także na zbiórkę pieniędzy na ogrzewanie kościoła i plebanii.
"Do kurii nie wpłynął jeszcze protest mieszkańców Suchej Beskidzkiej. Jeśli to się stanie, na pewno arcybiskup się z nią zapozna, przeczyta. Zdarzają się takie sytuacje. Parafianie są wysłuchiwani w kurii, o ile tylko nie są to głosy anonimowe" - mówi rzecznik ksiądz Piotr Studnicki. Jak dodaje, niedawno w Archidiecezji Krakowskiej odwołano księdza - właśnie po protestach mieszkańców.
Z proboszczem z Suchej Beskidzkiej nie udało nam się porozmawiać.
(Martyna Masztalerz/ew)