Scenariusz jest jeden. Jeżeli nie utrzymamy zakładu, nastąpi na pewno wyludnienie. Mamy nadzieję, dlatego to spotkanie, ten protest. Nie oddamy zakładu
- mówią związkowcy.
Mieszkańcy, pracownicy i samorządowcy chcą poznać dziś konkretne plany i decyzje dotyczące dalszego funkcjonowania zakładu oraz informacje o działaniach osłonowych i wspierających dla samych pracowników, ale też całej gminy Trzebinia w związku z transformacją energetyczną kraju.
Związkowcy z Elektrowni Siersza od wiosny tego roku pikietują w różnych miejscach: przed elektrownią, starostwem w Chrzanowie czy urzędem miasta w Trzebini, by zaznaczyć swoje stanowisko: nie dla likwidacji Elektrowni Siersza. Ostatni raz zgromadzili się z transparentami 10 listopada przed swoim zakładem pracy. Kilka dni później sejmik wojewódzki poparł apel w obronie Elektrowni Siersza. Jak zapowiadał burmistrz Trzebini, Jarosław Okoczuk, tak ważne decyzje dotyczące tak dużego zakładu pracy, jakim jest elektrownia, nie mogą zapadać w Warszawie. Stąd dzisiejsza debata o dalszych losach elektrowni, która odbywa się w Trzebini.
W ubiegłym tygodniu prezes grupy Tauron zapewniał na antenie Radia Kraków, że los elektrowni nie jest jeszcze przesądzony.
„Jako zarząd i zarząd Tauron Polska Energia i Tauron Wytwarzanie jesteśmy zdeterminowani do tego, żeby znaleźć rozwiązanie” – zapewnia na antenie Radia Kraków prezes Grzegorz Lot. „Wszystko zależne jest jednak od rynku mocy dla źródeł węglowych oraz finalnych legislacji, pracy ministerstw” – mówił w Radiu Kraków Grzegorz Lot.
Inną możliwością ratunku dla elektrowni jest znalezienie rozwiązania komercyjnego. Zapewnia, że nawet jeśli nie będzie ekonomicznego uzasadnienia zmian, każdy pracownik zatrudniony w elektrowni Siersza, znajdzie pracę w grupie.