Do awantury w magistracie doszło w grudniu. Elżbieta Łaski, która od kilku miesięcy publicznie krytykuje burmistrza Wadowic Mateusza Klinowskiego, próbowała nagrywać telefonem obrady miejskiej komisji. Burmistrz nie wyraził na to zgody. Próbował wyprowadzić kobietę z sali. Doszło do szamotaniny, podczas której miał być kilka razy uderzony.

Przed sądem Elżbieta Łaski przyznała się do spoliczkowania burmistrza, ale nie przyznała się do winy. Twierdzi, że działała w obronie własnej. Kobieta. zrezygnowała z obrońcy, przed sądem broni się sama.

Jak zeznawała, w dniu kiedy doszło do awantury, burmistrz Mateusz Klinowski miał pierwszy ją zaatakować i próbował wyrwać telefon, którym nagrywała urzędników. "Burmistrz nie miał prawa mnie szarpać, wykręcić ręki ani odbierać telefonu. Jako petentka i podatniczka zostałam skuta w kajdanki i wyprowadzenia z urzędu" - mówiła przed sądem.

Oskarżona, która na blogu komentuje życie publiczne w Wadowicach, odnosząc się do zarzutu znieważenia pracownicy magistratu, wyjaśniła, że doszło do tego, gdy w listopadzie ub.r. funkcjonariusze straży miejskiej, używając siły, wyprowadzili ją z pokoju urzędniczki. Jak wyjaśniła w czwartek, weszła tam, by uzyskać informacje. "To, co robiłam, jest działalnością na korzyść interesu publicznego. Robię to w wolnym czasie. (...) Zarzuca mi się zadawanie pytań i najście" – powiedziała przed sądem.

Pytana, czy użyła obelżywych słów wobec urzędniczki, odparła: "Być może padły w złości. Nie mam w zwyczaju obrażania ludzi".

Burmistrz Mateusz Klinowski, który występuje w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy, przedstawił inny przebieg wydarzeń. Mówił, że gdy wszedł do sekretariatu, oskarżona dynamicznie podeszła do niego, świecąc diodą aparatu telefonicznego w oczy i przerywając rozmowę. "Chciałem się zasłonić i zrobiłem ruch ręką, nie dotykając jej. Powiedziałem, by mi nie przeszkadzała. Zrobiła krok w tył. Uznałem, że to koniec. (...) Łaski odłożyła telefon na blat i uderzyła mnie otwartą dłonią trafiając w ucho. Zapytałem ją, co robi. Wtedy bez słowa zadała drugi cios. Poprosiłem sekretarkę, by wezwała policję. Wówczas oskarżona wzięła telefon i zamachnęła się nim. Odebrałem jej go i odłożyłem" – zeznał przed sądem.

Mateusz Klinowski dodał, że do momentu interwencji policji został jeszcze wielokrotnie uderzony przez kobietę i prowokowany słownie.

Samorządowiec zaznaczył przed sądem, że urzędnicy od dłuższego czasu mieli problem z oskarżoną, która przychodziła do urzędu "i wszczynała awantury". "Przeszkadzała urzędnikom, twierdziła, że będzie nagrywała. Zadawała absurdalne pytania" – mówił. Jego zdaniem, Elżbiecie Łaski chodziło o destabilizację pracy urzędu i ośmieszenie urzędników.

Mieszkanka Wadowic odpowiada za naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego i naruszenie miru domowego w magistracie. Elżbieta Łaski, aby odzyskać telefon, uderzyła Klinowskiego w twarz. "Nie mogę pojąć, dlaczego to mnie oskarżają, skoro to on pierwszy naruszył moją nietykalność" – mówiła. Oświadczyła też, że złoży prywatny akt oskarżenia przeciw burmistrzowi.

Kolejna rozprawa odbędzie się 28 lipca.

 

 

(Marek Mędela/PAP/ko)