Największa hala była uszkodzona tylko w niewielkiej części i szybko ją odremontowano. Pracownicy, którzy wracają do swoich obowiązków, nie ukrywają radości. Jak mówią, na wieść o pożarze nie wiedzieli, czy zachowają pracę.
Firmie udało się zakupić w okolicy dodatkową halę na potrzeby produkcji. Pracę ma rozpocząć pod koniec tego roku. A już na początku przyszłego - jak zapewniają właściciele - poziom produkcji będzie większy niż przed pożarem.
Pożar wybuchł 13 lipca. Jeszcze przed przyjazdem strażaków z zakładu ewakuowało się około stu pracowników. Nikt nie został poszkodowany. Przez kilkanaście godzin z żywiołem walczyło kilkuset strażaków i kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej. Ogniem zostały objęte dwie hale produkcyjne przetwórstwa spożywczego, dach pierwszej zawalił się, częściowo zerwał się również dach drugiej z nich.
W działaniach brała udział również specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego ze specjalnym robotem gaśniczym Colossus. To zdalnie sterowane urządzenie, które dzięki taranowi i działkom wodnym gasi płomienie tam, gdzie jest zbyt niebezpiecznie dla człowieka. Woda podawana z zewnątrz nie dociera do wszystkich zarzewi ognia, dlatego robot ułatwia pracę strażakom.