Świadkiem tej sytuacji był reporter Radia Kraków, Karol Surówka. Według niego "obywatelski ruch wahadłowy" sprawdził się wręcz doskonale: korek rozładował się dosyć szybko, a gdy policja dotarła na miejsce, w zasadzie część roboty została już zrobiona.

Czy to przykład do naśladowania? Policja do tego aktu obywatelskiej obowiązkowości nastawiana jest bardzo sceptycznie. Żeby bowiem kierować ruchem, trzeba mieć uprawnienia. A za kierowanie bez uprawnień grozi mandat do 500 złotych.

- Mogło to doprowadzić do tragedii. Inni kierujący mogą przeczytać źle nasze sygnały - powiedział Radiu Kraków Janusz Nowobilski z krakowskiej drogówki.

Przypominamy, jeśli doszło do kolizji, w miarę możliwości powinniśmy usunąć pojazdy z jezdni i na poboczu poczekać na policję. A jeśli samochód jest tak zniszczony, że nie da się go zepchnąć, po prostu trzeba poczekać na mundurowych i lawetę. Oczywiście zupełnie inna jest sytuacja, gdy któryś z uczestników wypadku został ranny - wtedy zupełnie nie przejmujemy się tym, czy ruch jest zablokowany, udzielamy pierwszej pomocy rannemu bądź rannym i pod żadnym pozorem nie przesuwamy samochodów. Wcześniej oczywiście dzwonimy na 112 i czekamy na przyjazd służb.

 

Karol Surówka, jgk