Kiedyś zapadliska występowały głównie w lasach i obrzeżach miasta, ale ostatnio pojawiły się w miejskim parku i terenach zabudowanych - zaledwie 150 metrów od urzędu gminy. Jak rozwiązać ten problem?
Nie za wszystko odpowiada gmina
W środę do późnego wieczora trwało spotkanie mieszkańców Bolesławia z wójtem i prezesem Zakładów Górniczo-Hutniczych „Bolesław” – ich tematem były zapadliska.
Bogusław Ochab, prezes zakładów, poinformował, że w przyszłości powstanie międzyresortowa komisja, która zajmie się zabezpieczaniem zapadlisk. To nie przekonało jednak mieszkańców, którzy głośno mówili o swoich obawach – boją się o rodziny, o domy w których mieszkają. Uważają, że gmin i kopalnia przerzucają się odpowiedzialnością.
Krzysztof Dudziński, wójt gminy Bolesław, dodał, że jego rola w walce z zapadliskami jest ograniczona przepisami (nie ma takiego zadania w zakresie swoich obowiązków). Może jedynie zlecać analizy terenów, na których mogą powstać zapadliska, ich odgradzanie i ewentualne prace naprawcze. Na to jednak potrzebne są pieniądze, których w budżecie gminy brakuje (gmina stara się o dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego).
Chcemy, oczywiście w miarę możliwości, diagnozować, jak duże będzie ryzyko wystąpienia zapadlisk a potem leczyć te miejsca. Ale muszę pozyskać na to środki. A nie wszystkie te miejsca są przestrzenią, za którą odpowiada gmina
mówił wójt Dudziński.
Majątki z dziada pradziada
Mieszkańcy usłyszeli też od prezesa, że powinni mieć świadomość, w jakim miejscu żyją i z czym to się wiąże – od 20 lat istnieją dokumenty, które określają prawdopodobieństwo wystąpienia zapadlisk. Gmina objęta jest kategorią B – oznacza to, że zapadliska o średnicy trzech metrów mogą wystąpić na terenie całego miasta. A mieszkańcy czują się obwiniani za to, że kiedyś właśnie w tym miejscu budowali domy. Tłumaczą:
Są to majątki z dziada pradziada, które dziś są zagrożone przez, że nie podejmowano szybkich i racjonalnych decyzji. Za chwilę może być za późno na jakiekolwiek działanie.
Obwinia się ludzi, że postawili tu domy niezgodnie z przepisami, a to jest nieprawda, bo na każdy dom gmina wydała zgodę.
Po spotkaniu mieszkańcy żalili się, że nie otrzymali konkretnych informacji, kto tak naprawdę odpowiada za zapadliska. Prezes podkreślał, że prace górnicze prowadzone były na tych terenach od wielu dekad, zapewnił jednak , że za zapadliska powstające w wyniku działalności ZGH „Bolesław” będzie brał odpowiedzialność. Za te starsze – już Skarb Państwa.
Musi być określona granica między odpowiedzialnością za górnictwo historyczne Skarbu Państwa a tą ZGH "Bolesław" (po wojnie zakłady prowadziły działalność górniczą). Za skutki naszej działalności górniczej chcemy odpowiadać. Od tego się nie odżegnujemy.
- przekonywał prezes Ochab.