Działka, na której znajduje się droga dojazdowa do masztu jest własnością gminy i nie było zgody na jej używanie - wyjaśnia Marcin Blok, wiceburmistrz Kęt.
Wiceburmistrz podkreślał wcześniej też, że inwestycje dotyczące stawiania takich masztów wykreślono z listy mogących oddziaływać na środowisko.
"Kiedyś taka inwestycja wymagała decyzji środowiskowej, a tym zajmowała się gmina" – mówił Marcin Blok.
40-metrowa konstrukcja masztu stoi na popularnej trasie spacerowej między ulicami Stawową a Widokową. Okoliczni mieszkańcy są oburzeni i skarżą się, że o niczym nie wiedzieli. Zebrali rawie 500 podpisów przeciwko budowie masztu, żądali też przeprowadzenia badań oddziaływania pola elektromagnetycznego i negocjacji w sprawie lokalizacji masztu. Jak zapowiedzieli w rozmowie z reporterką Radia Kraków dwa miesiące temu, jeżeli tymi działaniami nic nie wskórają – wyjdą na ulice.
Decyzję o pozwoleniu na budowę wydał starosta oświęcimski. Mimo to gmina deklaruje pomoc.
Teraz sprawą zainteresowała się prokuratura.