Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Jak znika Trzebinia. Reportaż z miejsca, które się zapada

  • Natalia Feluś
  • date_range Poniedziałek, 2024.12.30 21:43 ( Edytowany Wtorek, 2024.12.31 06:17 )
Bałam się. Że nagle stracimy grunt pod nogami, że grób osunie się, że krawędź pomnika uderzy któreś z nas w głowę, przygniecie, powali.

Zapadlisko w lesie obok osiedla Gaj/ Fot. Natalia Feluś

Posłuchaj rozmowy Bartłomieja Ziai z Natalią Feluś, autorką reportażu.

„365 dni strachu, nasza codzienność. Nie liczymy dni, miesięcy ani lat. Liczymy sekundy. Ziemia usuwa się nam spod nóg. Czy nasz dom jest bezpieczny? Czy jutro się obudzimy? Czy nasi bliscy wrócą do domu? Czy dzieci są bezpieczne w szkole, w drodze do szkoły? Czy możemy bezpiecznie przejechać ulicą? Czy będzie padał deszcz? (…). Chcielibyście tak żyć? Przyjedźcie do nas, zamieszkajcie w naszych domach, poślijcie dzieci do naszych szkół, jeździjcie naszymi drogami. A gdy umrze Wam najukochańsza osoba, pochowajcie ją na naszym cmentarzu. Nie będziemy pisać o setkach spotkań, debat, sztabów kryzysowych, o niekończących się badaniach i badaniach badań. O nieustających zakazach i nakazach jak mamy żyć. Nie będziemy krzyczeć, nie mamy już na to sił”.

Napisali mieszkańcy osiedli Gaj i Siersza rok po tym, jak ziemia wessała groby na cmentarzu w Trzebini. To apel, chociaż nie wiadomo do kogo adresowany. Po prostu ma iść w świat.

Gdzie jest mój tato? Gdzie jest jego ciało?

Kiedy ziemia wessała kawałek cmentarza w Trzebini, mówiła o tym cała Polska. Powtarzała to, co zobaczyła i usłyszała w telewizji, w radiu albo przeczytała w gazecie. Było głośno, był żal, przerażenie, smutek.

Przez cały ten czas, dzień w dzień, szłam pod ogrodzenie, żeby chociaż z daleka popatrzeć na grób męża

- mówi Elżbieta.

Południowa zagrożona część cmentarza na os. Gaj w Trzebini, fot. Natalia Feluś

Południowa zagrożona część cmentarza na os. Gaj w Trzebini, fot. Natalia Feluś

Przez rok nie stanęła obok jego nagrobka. Nie zapaliła znicza, nie położyła kwiatka, nie usunęła liści z płyty pomnika. Miała szczęście, bo grobu jej męża nie wchłonęła ziemia (jest kilka kroków od zapadliska). Rok czekała, żeby podejść bliżej, bo tyle czasu południowa część cmentarza była zamknięta - prowadzono prace stabilizujące teren. Na grobach zawisły kartki z numerami. Po co?

Bo gdyby się jednak zapadły, trzeba byłoby poskładać je na nowo, połączyć co się rozleciało; może nagrobki, a może kości. Były jeszcze tabliczki z zakazem wstępu. Ostrzeżenia były i siatka była. Ludzie płakali.

Rok temu, 1 listopada, mówili:

Kiedyś myślałam, że będą tu razem leżeć rodzice i dzieci. Teraz nie wiem, gdzie jest mój tato, gdzie jego ciało.

Po roku mówią tak:

Można w końcu zapalić znicz na grobie mamy i taty, uprzątnąć teren wokół pomnika, wyczyścić nagrobek. To jest nie do opisania – ból i to, że tyle miesięcy nie mogliśmy tu przyjść, stanąć nad grobem najbliższych, pomodlić się - opowiadała Małgorzata (mieszka na osiedlu Gaj). - Dzieci nie mogły przez dwa lata odwiedzić grobu dziadków. Bo ja ich nie puszczałam, od kiedy ziemia się tu zapadła. Bałam się. Że nagle stracimy grunt pod nogami, że grób osunie się, że krawędź pomnika uderzy któreś z nas w głowę, przygniecie, powali. Przeżyliśmy coś niewyobrażalnego.

Ponumerowane groby przed pracami stabilizującymi na os. Gaj w Trzebini, fot. Natalia Feluś

Ponumerowane groby przed pracami stabilizującymi na os. Gaj w Trzebini, fot. Natalia Feluś

Na wodę nie ma rady

W Trzebini wyrwy w ziemi pojawiają się nagle, nie da się przewidzieć kiedy i nie do końca wiadomo gdzie. Są mapy górnictwa historycznego, są też te pokazujące plątaninę współczesnych podziemnych szybów, korytarzy i szybików, które wiją się pod osiedlami Siersza i Gaj. Wielu mieszkańców tych terenów to dawni pracownicy Kopalni Węgla Kamiennego Siersza. Zjedli zęby na górnictwie. Mówią, że co miało się zapaść, już się zawaliło, więc nie ma czego się bać. Dodają: kopalnia mści się na ludziach; mści się, bo z ziemi wszystko zabrali, w dodatku w pośpiechu likwidowali kopalnię.

Ziemię tutaj podmywa woda. Woda się podnosi, na wodę nie ma rady - wypłukuje piaszczyste podłoże, więc ziemia się zapada.

Deformacje nieciągłe”

Jak ujarzmić wody podziemne? Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która odpowiada za bezpieczeństwo pogórnicze na terenie Trzebini, uruchomiła pompę, która odbiera nadmiar podnoszącej się wody.

Ziemia się uspokoiła. Ludzie tłumaczyli sobie: pompa nie zdziałała cudów; zapadło się i więcej nie będzie; natura już zrobiła swoje.

Basen z wodą, który był pod cmentarzem zamieniono na basen ze specjalną mieszanką (pod ziemię wpuszczono cement z popiołem, to miało stabilizować grunt; ludzie mówią na to cudo „beton”, bo trochę go przypomina). Pustek nie ma. Specjaliści podsumowali: było to najtrudniejsze zadanie, które realizowała SRK w Trzebini. Wykonano 200 odwiertów o łącznej długości 8 km, wtłoczono pod ziemię prawie 18 tys. metrów sześciennych materiału stabilizującego.

Był sierpień tego roku, otwarto południową część cmentarza, Mariusz Tomalik, rzecznik prasowy SRK, tłumaczył (obrazowo, tak żeby wszyscy zrozumieli): pod ziemią jest siedem basenów olimpijskich wypełnionych mieszanką stabilizującą. Ale będzie dobrze, teren jest już bezpieczny.

Ludzie jednak swoje wiedzą:

Ponoć nic nam już nie grozi. Jednak człowiek zawsze ma tę niepewność z tyłu głowy, czy coś złego znów się nie wydarzy.

Betonowy las na os. Gaj, fot. Natalia Feluś

Betonowy las na os. Gaj, fot. Natalia Feluś

Burmistrz Trzebini, Jarosław Okoczuk, chciałby wierzyć w zapewnienia specjalistów, ale uważa, że najlepiej byłoby przenieść cały cmentarz w nowe miejsce:

Nie jestem geologiem ani hydrogeologiem, trudno mi powiedzieć, czy faktycznie te prace w 100 procentach przyniosły oczekiwany efekt. Na pewno bezpieczniej byłoby zlokalizować cmentarz w nowym, bezpiecznym miejscu.

Okoczuk hydrogeologiem nie jest, ale umie wyciągać wnioski: cmentarz jest na terenie zagrożonym, tu mogą powstawać „deformacje nieciągłe”.

Burmistrz listy pisze

Skoro zapadł się cmentarz, może zapaść się całe osiedle. Trzeba szukać nowego miejsca dla ludzi, gdzieś dalej (gdzie pod ziemią jest ziemia, nie pustki). I gmina takie znalazła - 40 hektarów w Górach Luszowskich. Część odkupiła od Skarbu Państwa, jest już gotowy plan zagospodarowania. Będzie idealnie, będzie tak, jak było w starym miejscu - bloki, boisko sportowe, korty tenisowe, dom kultury.

Burmistrz Okoczuk wszystko skonsultował z mieszkańcami (powstała koncepcja osiedla Nowa Siersza), a potem napisał listy do Ministerstwa Przemysłu w Katowicach, do parlamentarzystów i premiera. Bo obietnice przecież dostał, teraz czas na działanie.

Odwołane lekcje tańca

Luty 2023 roku – ziemia zapadła się na boisku piłkarskim przy ulicy Grunwaldzkiej, miała 10 metrów. Strażacy ogrodzili dziurę blachą falistą.

Jeszcze wczoraj tam biegałem. W miejscu, gdzie zionie teraz dziura, wczoraj się rozciągałem. Ciarki człowiekowi po plecach przechodzą, gdy o tym pomyśli. Byłem o krok od tragedii. Tylko z drona można zobaczyć, jak wielka jest ta dziura

- mówił wtedy jeden z mieszkańców Trzebini.

Boisko wyłączone, gmina znalazła więc dla dzieciaków (i dorosłych też, bo gra tu klub z Sierszy) inne miejsce - nowy Stadion Miejski w centrum Trzebini. Ale to nie jest blisko, trzeba tam dojechać, a benzyna kosztuje.

Gramy przed blokiem: od klatki schodowej do klatki. Mamy widzą nas z okien, bo chcą mieć nas na oku

– opowiadał jeden z chłopców z Grunwaldzkiej.

Przed blokami też nie do końca było bezpiecznie. I to wyszło, kiedy SRK robiła odwierty kontrolne – pod placem zabaw dziura, próżnia. Pod ziemię wpuszczono więc węże, które tłoczyły cement z popiołem.

Widział to Andrzej:

Jak pomyślę co się mogło stać, to mi mowę odbiera. I co? Zaraz całą Sierszę zabetonują?

Na początku stycznia, zapadlisko pojawiło się przy Willi NOT (dom kultury). Dyrekcja Trzebińskiego Centrum Kultury, do którego należy budynek chciała zorganizować zajęcia dla dzieci, były przecież ferie. Zrezygnowała, za duże ryzyko. Obiekt zamknięto. Jest nieczynny do dziś. Nie ma lekcji tańca, zumby, warsztatów plastycznych i gimnastyki. Nie ma nic.

Zamknięta willa NOT, fot. Natalia Feluś

Zamknięta willa NOT, fot. Natalia Feluś

Lato pełne dziur

Była jeszcze dziura na kortach tenisowych, obok Willi NOT; korty zamknięto. Ludzie bali się, że zapadliska mogą pojawić się w sąsiedztwie szkoły podstawowej i budynku dawnego liceum w Sierszy. SRK uspokajała: budynki się nie zapadną, stoją na filarze ochronnym. Boisko? Trudno powiedzieć. Urządzenie badające grunt odkryło tu „pewne anomalie”. Był to jeden z powodów zamknięcia Niepublicznej Szkoły Podstawowej Edison (była w budynku dawnego liceum). Dzieciaki musiały poszukać nowej szkoły, a przecież rekrutacja do podstawówek już dawno się zakończyła. Za chwilę lato, wakacje.

Dzieci miały całkowity zakaz wychodzenia ze szkoły. Nie wychodziliśmy na wiosenne spacery, siedzieliśmy w czterech ścianach

– opowiadała jedna z nauczycielek.

Jedna szkoła zlikwidowana, ale co z drugą? Działa. Ale na boisko uczniowie wychodzą rzadko.

Czekanie

Zakazy tu, nakazy tam, a żyć trzeba.

Uciekają mi klientki. Wolą jechać zrobić paznokcie do Chrzanowa albo do Olkusza. Boją się tu przyjeżdżać

– żaliła się mieszkanka osiedla Gaj (tu też są zapadliska), która prowadzi salon kosmetyczny.

Chciała sprzedać mieszkanie, napisała gdzie - ludzie w internecie ją wyśmiali. Dopytywali, ile do tego mieszkania dopłaci nowemu właścicielowi.

Podobną sytuację miała właścicielka sąsiadującej z salonem kosmetycznym kwiaciarni, Patrycja. Ten biznes to było jej marzenie. Kiedyś klienci przychodzili po wiązanki, kupowali je na groby. Ale jak cmentarz zamknęli, przestali kupować; przecież do domu wiązanek sobie nie wezmą. Zapadlisko, mimo że zmierzone, nie przejmuje się tym, że ktoś uznał: tu bezpiecznie, a 10 metrów dalej już nie.

Lokalni przedsiębiorcy są bezradni. Czekają. Czekanie weszło w krew.

Poszły zwierzęta, poszły sadzonki

Przed sklepem mięsnym na osiedlu Gaj stoją ludzie, rozmawiają:

Żyjemy jak w gettcie.

Nie przesadzaj, tu nikt nie ginie.

Jeszcze.

Pani, ja nie mogę nigdzie iść. Gdzie się nie obrócę - to zakaz. Do lasu nie można wejść, bo zapadliska, na cmentarz też nie, na boisko dzieci nie mają wstępu. 40 lat ogródek pieliłam na działkach, dbałam, człowiek poszedł rano, kawkę zaparzył, róże popodcinał, wypielił grządki, z sąsiadem porozmawiał, miał co robić, a teraz? Ile to jeszcze potrwa?

Nadal obwiązuje zakaz wstępu do lasów wokół osiedla Gaj, choć ostatnia wyrwa w ziemi pojawiła się tu w marcu 2024 roku. Nadleśnictwo Chrzanów mówi, że lepiej dmuchać na zimne; dziura zawsze może człowieka zaskoczyć. Więc spacery w lesie nie, siedzenie na działce też nie - cały południowy obszar Rodzinnych Ogródków Działkowych od ulicy Jana Pawła II już prawie dwa lata jest zamknięty. Ludzie mieli tam kury, gęsi, króliki hodowali, koty dokarmiali. Zanim bramę zamknięto na kłódkę, oddali sąsiadom z bezpiecznej części ogródków co tylko mogli. Poszły sadzonki, poszły zwierzaki. Podobno działki też maja być nowe, gdzieś w innym miejscu.

Pewnie na teren Nowej Sierszy (nieoficjalna nazwa nowego osiedla).

- Mam prawie 80 lat, kto mi nową altanę zamontuje na nowej działce? Nie doczekam już takich iglaków i kwiatów, które u siebie wyhodowałam. Nie dożyję

– żali się starsza pani (mieszka w jednym z sąsiednich bloków, siedzi na ławce i pije kawę).

Jeśli ogródki udałoby się przenieść, to ludzie i tak nie uwierzą, że będą mogli z nich korzystać:

Tu mieliśmy na miejscu, dwa kroki od domu. A tam, w okolice ulicy Robotniczej, to trzeba jakimś autobusem dojechać.

Ale autobus nie jeździ aż tam. Trzeba iść pieszo, a jak ma się 80 lat, to już wyprawa.

Uwięziona jestem jak w klatce. Zobaczymy co zrobi burmistrz. Może jakoś pomoże.

Na tej działce ma powstać tzw. Nowa Siersza, fot. Natalia Feluś

Na tej działce ma powstać tzw. Nowa Siersza, fot. Natalia Feluś

Beznadzieja

To, co zabrały zapadliska, da się odbudować. To ma cenę - 50 milionów złotych. W grudniu 2024 roku Sejm odrzucił poprawkę o pomocy finansowej dla terenów zagrożonych zapadliskami w Małopolsce Zachodniej. Przed wyborami parlamentarnymi zjeżdżali do Trzebini posłowie z różnych partii, pocieszali, kiwali głowami, zaglądali w dziury w ziemi; mówili, że tak dalej być nie może - państwo musi pomóc.

Bez rządowej pomocy Trzebinia jest bezradna. Miasto nie zbuduje samo sieci kanalizacyjnej i wodociągowej dla Nowej Sierszy. Nie uruchomi nowych linii autobusowych. Nie uzbroi terenu. Nie pozyska inwestorów i deweloperów. I tak Trzebinia sobie czeka.

Co ratuje Trzebinię?

Na osiedlu Gaj wyrósł betonowy las – lało się po ścieżkach leśnych, po ściółce. Nie było wyjścia – w 2023 roku, w Wielki Piątek, ziemia pochłonęła ogromny silos. Po prostu go zassała. Tu było już kiedyś zapadlisko, tylko jakoś niezbyt skutecznie je usunięto.

Dziś węże wtłaczają specjalną mieszankę pod osiedle Trentowiec – jest tu kilkanaście domów, mieszka w nich kilkanaście rodzin. Ziemia jest dziurawa, jak stara gąbka. Beton ma uratować Trzebinię. Innego pomysłu na razie nie ma.

Imiona mieszkańców zostały zmienione.



Jak działa SRK

Od początku 2023 roku na obszarze płytkiego kopalnictwa w Trzebini na zlecenie SRK S.A zabezpieczono przed zapadliskami teren o łącznej powierzchni około 9 ha. Łączna długość wykonanych odwiertów to 3,5 kilometra. Wtłoczono tam około 10 tys. m3 mieszaniny stabilizującej. Prace objęły m.in.: rejon w sąsiedztwie osiedla Gaj, rejon parkingu, placu zabaw i budynku wielorodzinnego przy ul. Grunwaldzkiej 97A , rejon zabudowy mieszkaniowej przy ul. Górniczej 2,3,4,5,8, rejon Szkoły Podstawowej nr 5 i boiska sportowego przy ul. Sobieskiego 25, rejon zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej przy ul. Jana Pawła II 7,14 i 16, okolice nasypu kolejowego torowiska do Elektrowni Siersza (na odcinku 1,6 km). Pod koniec maja zakończyły się roboty w rejonie ulic Dyrekcyjnej, Górniczej i Solskiego. Na obszarze prawie 1,5 hektara wywiercono 9 otworów o długości prawie 250 m i zatłoczono 1 tys. mzaczynu. Na terenie Trzebini Spółka Restrukturyzacji Kopalń S.A. planuje kolejne prace wzmacniające grunt na obszarze niemal 12 ha. To chociażby rejon zabudowy jednorodzinnej przy ul. Młyńskiej, Dembowskiego, Braci Romockich, Zwycięstwa, 11 Listopada oraz rejon rurociągu paliwowego PERN przy osiedlu Trentowiec.

Tematy:
Autor:
Natalia Feluś

Opracowanie:
Renata Radłowska

Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (7)

J
Joanna
2025-01-02
Też tu mieszkam i nic nie jest w reportażu przesadzone. Thomas ma absolutną rację. Potwierdzam.
K
Kefir
2024-12-31
A ksiadz cmentarz jako samowolę wykonał. Powinien kościół ponieść konsekwencje
T
Thomas
2024-12-31
Cyrk na kółkach i brednie. Mieszkam tu wcale nie jest tak źle. SRK to jaka abstrakcja. Najpierw zabierają ludziom garaże a po drugiej stronie wydają pozwolenie na budowę bloku. 50 metrów od zapadliska. To się w głowie nie mieści jakie ludzie bzdury wyprawiają. Kasa kasa kasa nic innego się nie liczy. Dobrze że po śmierci każdy odpowie za swoje.
PM
Pol Mark
2024-12-31
Gdzie są nasi zmarli! Nikt nam nie odpowie. A ci co za cały ten stan rzeczy odpowiadają, za nasz ból nie tylko po stracie naszych zmarłych ale przede wszystkim po stracie ich szczątków, rękami i nogami swych przedstawicieli nie chcą nam zadośćuczynić za straty materialne i moralne.
J
Jary
2024-12-31
Czyta się to jak jakiś tani horror w trzeciej kategorii.... Mieszkam od urodzenia i wcale to tak nie wygląda...
C
Chesław
2024-12-31
Zapadłem się z wrażenia po przeczytaniu. Wspaniała dziennikarska robota.
A(
Anna (Chicago)
2024-12-31
Świetny reportaż, wstrząsające opowieści

Dodaj komentarz



Zobacz także

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię