Fot. Aleksandra Sobczak
Posłuchaj materiału Aleksandry Sobczak
Pod koniec stycznia na krajowej 52, czyli ulicy Wadowickiej w Inwałdzie doszło do śmiertelnego potrącenia przez samochód i to szczególnie zmotywowało mieszkańców do zorganizowania protestu. Przez dwie godziny chodzili oni raz za razem po przejściu dla pieszych w rejonie skrzyżowania krajówki, ulicy Wiejskiej i Bukowińskiego. Jak mówią, chcieli tym zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo zagrażające pieszym na tym odcinku.
Mieszkańcy zarzucają władzom gminy Andrychów, że nie robią nic od dwudziestu lat. Burmistrz Tomasz Żak zaprzecza - po styczniowym wypadku spotkaliśmy się z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza drogą.
Zdarzyła się niedawno taka przykra sytuacja, ponieważ została potrącona jedna osoba, która zmarła. Natychmiast skontaktowaliśmy się z Generalną Dyrekcją, błyskawicznie doszło do spotkania tutaj w urzędzie. Ustaliliśmy pierwsze działania, które polegały na tym, że została ograniczona prędkość na tym odcinku i zaznaczono, że dochodzi tutaj do najeżdżania pojazdów na tył poprzedzającego samochodu
- mówi Żak.
Kolejnym problemem przytaczanym w trakcie dzisiejszego protestu jest brak lewoskrętu i przejścia dla pieszych przy nowopowstałym sklepie spożywczym przy ulicy Wadowickiej.
Burmistrz odpowiada - nad tym też pracujemy:
Również uzgodniliśmy z Generalną Dyrekcją, że spróbujemy poprosić naszego projektanta, który projektuje chodniki wzdłuż DK52 o zrobienie koncepcji rozwiązania komunikacyjnego właśnie na tym odcinku.
Mieszkańcy jednak mają wątpliwości co do składanych obietnic. Zapowiadają, że nie odpuszczą niezależnie od wyników wyborów samorządowych i nadal będą walczyć o lepsze warunki drogowe w Inwałdzie.