Sąd argumentował, że mężczyznę wyminął już pierwszy z trzech pojazdów kolumny rządowej. Kościelnik, który kierował Fiatem Seicento znajdował się w nienaturalnej pozycji do skrętu w lewo, był przy krawężniku i po przepuszczeniu pierwszego z pojazdów de facto włączał się do ruchu.

Oskarżony zrezygnował z pierwotnie powziętego zamiaru skrętu w lewo. Przed wznowieniem jazdy ze swojej nowej pozycji jego obowiązkiem było sprawdzenie stanu ruchu na jezdni i kontynuowanie jazdy w lewym kierunku po stwierdzeniu, że jezdnia jest wolna, co nie nastąpiło, a oskarżony gwałtownie ruszył pojazdem i uderzył w omijający go samochód rządowy –  mówił sedzia Sławomir Noga.

Mężczyzna nie poniesie jednak kary, bo zdaniem  sądu stopień zawinienia i społecznej szkodliwości czynu nie jest znaczny. Podczas ogłoszenia wyroku sędzia podkreślił, że do wypadku przyczynił się także jeden z funkcjonariuszy BOR. Stwierdził, że jest to osoba prowadząca ostatni pojazd rządowej kolumny, a nie kierowca limuzyny, w której znajdowała się Beata Szydło, bo ta jadąc w środku nie miała obowiązku używania sygnałów dźwiękowych.

Sebastian Kościelnik podkreślał, że nie czuje satysfakcji z tego wyroku: 

Nie czuję tej winy, która jest mi zarzucana, ponieważ też częściowo została skierowana na innego uczestnika ruchu. Czy na właściwego? Tak akurat sąd stwierdził, natomiast w mojej ocenie nie do końca.

Wyrok jest prawomocny i na tym etapie obrońcy oskarżonego, który de facto nie otrzymał żadnej kary, nie przysługuje prawo do kasacji.

CZY TO OZNACZA DEFINITYWNY KONIEC SPRAWY ZWIĄZANEJ Z WYPADKIEM? 

Nie do końca, bo możemy mieć do czynienia ze składaniem fałszywych zeznań. Przypomnijmy: wypowiedzi funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu stały w sprzeczności z relacjami świadków. Kierowcy deklarowali, że używali sygnałów dźwiękowych, które czynią kolumnę pojazdami uprzywilejowanymi. Dopiero później jeden z nich przyznał, że takich sygnałów nie było, a sąd uznał jego zeznania za kluczowe.

Obrońca oskarżonego, adwokat Władysław Pociej oczekuje, że prokuratura rozpocznie teraz odrębne postępowanie w tej sprawie.

Zarówno sąd pierwszej instancji, jak i sąd odwoławczy w dniu dzisiejszym ustalają, że funkcjonariusze BOR mijają się z prawdą. Ja nie mówię, co oni powiedzieli, ale tego rodzaju ustalenia przecież były i mamy jeszcze potwierdzenie medialnych doniesień na temat zeznań funkcjonariusza Piątka, któremu sąd, o czym mówił w części jawnej, dał wiarę, że nie było sygnału dźwiękowego. Nie przesądzając czy doszło do składania fałszywych zeznań, czy nie, jest to okoliczność, która wymagałaby wyjaśnienia w stosownym postępowaniu karnym – skomentował Pociej.

Prokurator okręgowy Rafał Babiński tłumaczy, że na taką decyzję jest za wcześnie. Zażądał jednak uzasadnienie wyroku na piśmie i chce jeszcze raz się z nim zapoznać.

Należy jeszcze raz zapoznać się z tymi materiałami, jeszcze raz przeczytać to w kontekście tego uzasadnienia sądu i dokonać stosownych ocen. Dopiero wtedy będzie można mówić o tym, czy są podstawy do podejmowania działań, czy też nie, w zakresie postępowania karnego – stwierdził prokurator.