Historię tego miejsca przytacza Piotr Grzegorzek, wieloletni kustosz Muzeum w Chrzanowie, botanik i pasjonat geologii:
Te zapadliska będą się pojawiały, ponieważ cała ta okolica jest dawnym polem górniczym, gdzie prowadzono eksploatację rud cynku i ołowiu do około 1914 roku.
Na tym terenie wydobywano rudy cynku i ołowiu, czyli tzw. kruszce:
Pewną zaletą tego obszaru górniczego w porównaniu z innym obszarem górniczym, jakim jest Siersza, jest to, że mamy tutaj teren, który jest litą skałą - skała triasowa. Jest ona podziurawiona jak ser szwajcarski, ale jest bardzo trwała.
Zapadliska w tym miejscu powstają przez ręcznie kopane studnie, tak aby można było doszukać się złoża:
Było to od 5 do nawet 40 metrów. Kiedy złoże osiągnięto, to zaczęto je wybierać, żeby tworzyć taką kieszeń. Kiedy takie miejsce opuszczono na głębokości około 5/6 metrów od poziomu gruntu budowało się mocny poziom z drewnianych bali i przysypywano tym, co było.
Zapadliska będą się pogłębiać.
Taki dąb po stu latach potrafi się zepsuć i się zapaść. Możemy się spodziewać na tym terenie kolejnych takich zapadlisk, tylko nie wiemy kiedy. Istnieją mapy górnicze i wiemy, że działało tutaj kilka kopalń.
Obecnie osiedle Rospontowa, gdzie pojawiła się wyrwa, jest obszarem objętym aktualizacją Gminnego Programu Rewitalizacji. W kontekście nowego zapadliska, planując tę przestrzeń, warto wziąć pod uwagę także historię tego miejsca.