Radio Kraków
  • A
  • A
  • A

Mamy do czynienia z mafią śmieciową?

Na kilkaset milionów złotych szacowane są straty w wyniku ostatnich pożarów składowisk odpadów w Polsce. Sprawą na polecenie premiera zajęła się już Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Rząd zajmuje się z kolei projektem zaostrzenia przepisów dotyczących prowadzenia składowisk odpadów. A samorządowcy krytykują ministerstwo środowiska za zbyt późną reakcję. W Małopolsce doszło do trzech groźnych pożarów: w Kluczach k. Olkusza, Gorlicach i ostatnio - w Trzebini.

Fot. M. Mędela

Posłuchaj materiału Marka Mędeli
Pożar składowiska opon w Trzebini

Pożar składowiska w Trzebini i wiele znaków zapytania

Strażacy we wtorek zakończą gaszenie pożaru składowiska odpadów na granicy Trzebini i Chrzanowa. Służby z ogniem walczą od niedzieli. Teraz na pogorzelisku pracuje jeszcze 120 strażaków. Pomaga im ciężki sprzęt, którym przekopywane są tlące się odpady.

Jak informują strażacy, po zakończeniu akcji na miejscu zostaną jeszcze jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej, które będą pilnować pogorzeliska. Mają sprawdzać przede wszystkim, czy nie dojdzie do ponownego samozapłonu śmieci.

Pożar wybuchł nocą z soboty na niedzielę. Objął blisko hektar nieczynnego składowiska gum i tekstyliów. Służby twierdzą, że było to podpalenie.

Coraz więcej osób zadaje pytania: czy do pożaru musiało dojść i kto odpowiada za powstanie składowiska?

Właściciel odpadów z Trzebini od kilku lat jest za granicą. Do tego niezwykle skomplikowana jest sprawa własności terenu, na którym powstało składowisko. "Właścicielem jest Skarb Państwa, ale ujawnili się też prywatni właściciele. Mają wpis do hipoteki, że w tym momencie są właścicielami, ale nie całkowitymi" - mówi starosta Janusz Szczęśniak i dodaje, że w kwietniu właściciele terenu wystąpili do sądu o całkowite przejęcie działki. Tymczasem posprzątanie składowiska urzędnicy wycenili aż na 25 milionów złotych. Po pożarze porządki będą tańsze i prostsze. "Nie możemy tu jednoznacznie powiedzieć, że pożar powstał w wyniku podpalenia. Możemy się tylko domyślać, że o 1 w nocy nie tak łatwopalne materiały nagle w wielu miejscach zajęły się ogniem" - mówi Wiesław Domin ze starostwa.

Sprawą zajmuje się policja i prokuratura.

 

Będzie zaostrzenie przepisów dotyczących prowadzenia składowisk odpadów?

Sprawa pożarów wysypisk śmieci została zgłoszona do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Premier Mateusz Morawiecki zobowiązał też prokuratora generalnego do zdecydowanych działań, jeśli chodzi o prowadzenie postępowań w tych sprawach. Zapowiedział nasilenie kontroli składowisk odpadów, podkreślając, że pożary to "nielegalny proceder, z którym będziemy walczyć".

Nie możemy pozwolić sobie na to, żebyśmy stali się nielegalnym śmietniskiem Europy - powiedział podczas konferencji prasowej minister środowiska Henryk Kowalczyk. Dodał, że nieuczciwe firmy gospodarujące śmieciami mogą spodziewać się wyższych kar, a inspekcja środowiska częściej będzie je kontrolować. Po posiedzeniu rządu minister poinformował, że w ciągu dwóch tygodni MŚ ma przedstawić projekty rozwiązań, które ukrócą nielegalne składowanie odpadów i pozbywanie się ich.

Szef resortu środowiska wskazał, że w Polsce mamy do czynienia z bardzo groźnym zjawiskiem, z wieloma firmami, które wręcz intencjonalnie biorą zezwolenia na zagospodarowanie odpadów, a po roku składowania tych odpadów porzucają je. "I wtedy samorządy mają problem, a jeśli nawet nie samorządy, to się zdarzają właśnie takie sytuacje, jak obecnie, czyli pożary" - zwrócił uwagę. 

Firmy śmieciowe - jak poinformował Kowalczyk - będą musiały np. uiszczać kaucje gwarancyjne. Pomysł wprowadzenia takiego rozwiązania rozważany jest w ministerstwie od kilku miesięcy. Gwarancje mają przeciwdziałać wyrzucaniu śmieci byle gdzie przez firmy zajmujące się zagospodarowaniem odpadów. Obecnie firmy nie są sprawdzane, czy rzeczywiście je stać na odpowiednie przetworzenie śmieci. Zabezpieczenie finansowe ma pozwolić samorządom na zagospodarowanie odpadów nawet w przypadku ich porzucenia.

Kowalczyk zapowiedział ponadto wprowadzenie obowiązkowego monitoringu na składowiskach odpadów. Skrócony będzie też okres, z trzech lat do jednego roku, przez który firmy będą mogły składować śmieci na wysypiskach.

 

Zbyt późna reakcja?

Samorządowcy z Małopolski krytykują ministerstwo środowiska za zbyt późną reakcję w sprawie nielegalnych składowisk śmieci. Swojego oburzenia nie kryje starosta olkuski. To właśnie w Kluczach koło Olkusza w październiku ubiegłego roku doszło do gigantycznego pożaru hali magazynującej odpady. Akcja gaśnicza trwała wiele dni.  "Jestem zdziwiony, że i minister, i parlament nie słuchają nas tutaj na dole. Jak widzę nagłówki, że pan minister Mazurek mówi: zero tolerancji dla mafii śmieciowej, to pytam, co z tym zrobiono wcześniej. Nic. Odpady płyną, pożary są i będą. Cudowne samozapłony. Począwszy od październikowego pożaru w bardzo dżdżystym miesiącu skończywszy na gorącym maju" - denerwuje się starosta olkuski Paweł Piasny. 

Zobacz też: Klucze: mieszkańcy nadal czekają na wywóz odpadów z pogorzeliska

Starosta przypomina, że po pożarze w Kluczach, zarówno on, jak i wojewoda i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wysyłali prośby do Ministerstwa Środowiska o zmianę przepisów. 

Przypomnijmy, do pożaru hali w Kluczach doszło w październiku ubiegłego roku. Powierzchnię objętą ogniem oszacowano na 7,5 tys. m kw., a materiały, które uległy zniszczeniu, to kilkadziesiąt tysięcy ton sprasowanych odpadów. Z ogniem walczyło 71 zastępów, czyli ponad 250 strażaków. 

Niedawno do równie groźnego zdarzenia doszło w Gorlicach. W połowie maja pożar wybuchł w tamtejszej sortowni śmieci. Z ogniem walczyło 20 zastępów straży pożarnej. Dodajmy, że prawie rok temu na tym samym składowisku miał miejsce potężny pożar hali, w której składowane są śmieci, wtedy zagrożony był również sąsiadujący zakład produkcyjny. 

 

Pożar odpadów niebezpiecznych dużo gorszy niż smog

Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar zaleca, aby osoby mieszkające w okolicy płonących wysypisk śmieci nie wychodziły z domów i pozamykały okna.

Pożar odpadów niebezpiecznych jest znacznie bardziej groźny dla zdrowia niż smog. "To jak smog razy tysiąc albo milion, tylko że skumulowany w krótkim czasie" – powiedział w rozmowie z PAP Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego.

Bondar wyjaśnił, że dym z płonących odpadów (nawet tylko komunalnych) zawiera wiele niebezpiecznych dla zdrowia substancji, np. rakotwórcze dioksyny czy związki benzenu. Podkreślił, że wysokie stężenie tych substancji może się utrzymywać w powietrzu nawet po zakończeniu akcji gaśniczej.

Dlatego rzecznik GIS radzi, aby, o ile to możliwe, ograniczyć aktywność fizyczną "na powietrzu" w tych okolicach. "Nie należy uprawiać sportu albo kopać ogródka" – zalecił. Wyjaśnił, że w wyniku wzmożonej aktywności fizycznej do organizmu trafia więcej niebezpiecznych substancji. Wskazał, aby przed tymi zanieczyszczeniami chronić przede wszystkim dzieci i osoby starsze.

Bondar powiedział, że choć "od razu nikt nie dostanie raka", to wdychanie substancji powstałych w wyniku spalania śmieci jest niebezpieczne dla zdrowia.

Wyjaśnił, że sprawa jakości powietrza leży przede wszystkim w gestii Ministerstwa Środowiska.

 

 

 

(Marek Mędela, Teresa Gut, IAR, PAP/ew)

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię