"Pożar rozszalał się ekspresowo. Wszystko wokół drewniane. Paliło się jak zapałki. Córkę wypuściłam z domu bosą. Było już tyle dymu, że nie było nawet czasu na ubranie się" - opowiadała reporterce Radia Kraków pani Marta Kowalska. "Nasi strażacy dotarli na miejsce w 9 minut po zgłoszeniu i już wtedy cały budynek był objęty ogniem. W akcji pracowało 45 strażaków" - relacjonuje oficer prasowy suskich strażaków.
Rodzina Kowalskich dostała od gminy mieszkanie - do końca roku rodzice i dwie córeczki mogą w nim mieszkać za darmo. "Jest zrzutka w internecie. Zaapelowaliśmy też do księży proboszczów w parafiach. Będzie zbiórka przy okazji mszy. Zrobimy wszystko, jako lokalna społeczność, by ta rodzina odbudowała swój dom" - deklaruje wójt gminy Budzów Jan Najdek. W pomoc zaangażowali się też sąsiedzi.