Czy przeciętny mieszkaniec powinien znać miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego?
Nie trzeba być na bieżąco. Taka wiedza jest nam potrzebna, gdy chcemy coś rozbudować na naszej nieruchomości, wyremontować ją, zmienić jej przeznaczenie. Co jakiś czas dokonują się zmiany planu zagospodarowania, o czym informuje m.in. portal Urzędu Miasta Krakowa i wtedy te zmiany mogą okazać się bardzo istotne. Po pierwsze, chcielibyśmy np. rozbudować nasz dom albo zaadoptować strych, a tu się okazuje, że miejscowy plan, który ma wejść w życie, nie będzie na to pozwalał. Po drugie, nasza działka, na której od lat chcemy wybudować dom, nagle staje się działką przeznaczoną pod zieleń. Nadal jest naszą własnością, ale już na pewno nie postawimy tam domu. Po trzecie, może się okazać, że w wyniku zmian podwórze, które nie należy do naszej wspólnoty mieszkaniowej, ale np. jest działką gminną, nagle staje się działką budowlaną, na której powstanie kolejny blok, a jego mieszkańcy będą zaglądać w nasze okna. Czasami bywa odwrotnie - jakiś teren zostaje przeznaczony pod zieleń, gdy dotychczas był nieużytkiem i wówczas jest to pozytywne zaskoczenie.
Takie niekorzystne sytuacje można eliminować na poziomie opracowywania planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego.
Czy to oznacza, że mamy wpływ na to, jak ten plan zagospodarowania przestrzennego będzie wyglądał?
W Krakowie około 60% powierzchni ma już swój plan zagospodarowania i one nieczęsto podlegają zmianom. Natomiast tam, gdzie one są tworzone, warto się im przyglądać, ponieważ co najmniej dwukrotnie podczas całej procedury można zgłaszać wnioski i zastrzeżenia do przedstawionych propozycji. Może to robić każdy z obywateli, także organizacje społeczne. Ważne jednak jest to, że gdyby ktoś chciał składać odwołania do miejscowego planu zagospodarowania przestrzenego, to pismo takie powinno być fachowo zredagowane. Nie wystarczy zdroworozsądkowa argumentacja, że nie zgadzamy się na zagospodarowanie placu zabaw dla dzieci, gdyż jest to jedyny teren zielony w okolicy.