Najbardziej restrykcyjny pod tym względem jest Tarnów, gdzie nie można hodować żadnych zwierząt gospodarskich. Dlatego dwie kozy muszą się przeprowadzić z ulicy Zamkowej na obrzeżach miasta - przyznaje komendant tarnowskiej straży miejskiej Krzysztof Tomasik.
Kłopoty w Tarnowie może mieć nawet właściciel jednej kury, chociaż Zofia Hebda ze straży miejskiej przekonuje, że nikt specjalnie nie będzie jej szukał. Chyba że będzie komuś przeszkadzała.
Daniela Motak z wydziału komunikacji społecznej tarnowskiego magistratu dodaje, że nikt z mieszkańców do tej pory nie zgłaszał, że takie przepisy stanowią problem. "Tworząc te zapisy kierowaliśmy się komfortem i wygodą mieszkańców. Nie każdy będzie zadowolony jeżeli po działce obok będą chodziły kury, krowy czy trzoda chlewna. Do tej pory mieszkańcy nie zgłaszali próśb typu, że chcieliby hodować np. kilka kur czy pszczoły. Gdyby ktoś z czymś takim do nas wystąpił, na pewno byśmy się temu przyjrzeli. Chociaż nie mogę teraz zagwarantować, że to zmieniłoby przepisy". - wyjaśnia Motak.
Krakowscy urzędnicy sami zorientowali się, że trzeba złagodzić przepisy dotyczące zakazu utrzymywania kur czy królików w centrum miasta. Jak wyjaśnia Leszek German z Wydziału Kształtowania Środowiska, podczas egzekwowania przepisów regulaminu, urzędnicy spotykali bardzo często sytuacje "kiedy ktoś utrzymywał dosłownie parę sztuk kur, czy królików. Albo na jajka czy na mięso. W żaden sposób nie wpływało to jednak na otoczenie. Nie było nieprzyjemnych zapachów, nieczystości". - przekonuje German.
Dlatego niedawno zmieniono zapisy regulaminu i w Krakowie można utrzymywać do 5 sztuk kur lub królików, na nieruchomości o powierzchni co najmniej 4 arów. Ten wyjątek nie dotyczy jednak np. perlic i kogutów, bo zdaniem urzędników są zbyt głośne.
Nawet w centrum Krakowa można za to hodować pszczoły. Ule trzeba jednak ustawić w odległości 15 metrów od granicy działki lub też jeśli to nie jest możliwe w odległości nie mniejszej niż 4 metry. Ale wtedy trzeba też zastosować dodatkową siatkę o wysokości co najmniej 2 metrów, która ma uniemożliwić pszczołom przelot.
Na pierwszy rzut oka najbardziej liberalny jest Nowy Sącz, który w swoim regulaminie nie zakazuje hodowli żadnych zwierząt. Ale jak podkreśla rzecznik magistratu Krzysztof Witowski, trzeba przestrzegać przepisów sanitarno-epidemiologicznych, zapewnić zwierzętom odpowiednie warunki, i pilnować żeby nie uprzkrzały życia sąsiadom.
W Nowym Sączu muszą też uważać właściciele zwierząt egzotycznych, które powinny być wyprowadzane na uwięzi. Mieszkaniec Brzeska musi zapłacić 200 złotych grzywny za to, że nie upilnował boa dusiciela. Wąż uciekł i odnalazł się pod samochodem właściciela.
Za nieprzestrzeganie zapisów regulaminów straż miejska może wystawić mandat do 500 złotych.
Joanna Orszulak, Marta Tyka, Bartek Maziarz, jgk