Adaptacja głośnej powieści Thomasa Cullinana, której akcja rozgrywa się w XIX wieku, stała się dla doświadczonej reżyserki (nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes za wyreżyserowanie „Na pokuszenie”) punktem wyjścia do opowieści o współczesnej kobiecości i zdekonstruowania mitu o solidarności kobiet. Coppola nie nakręciła jednak feministycznego traktatu. Podeszła do palących i oczywistych kwestii z dystansem, wyrafinowaną lekkością i ogromną dawką poczucia humoru. To co najważniejsze w jej kameralnym dramacie (akcja rozgrywa się wyłącznie we wnętrzach wystawnej posiadłości) rozgrywa się w przestrzeni dyskretnie rzucanych spojrzeń i subtelnie wykonywanych gestach. „Na pokuszenie” jest w tym sensie małym – wielkim spektaklem największych gwiazd Hollywoodu: Nicole Kidman, Kirsten Dunst, Elle Fanning i Colina Farrella.
Bohaterów poznajemy podczas wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Na stancję panny Marthy (Kidman) trafia ranny Jankes – John (Farrell), który natychmiast staje się obiektem pożądania wszystkich dziewcząt i kobiet mieszkających w posiadłości. Mężczyzna nie tylko burzy wypracowany przez lata rytm życia wszystkich panien, sprawiając, że wypadają one gwałtownie z szyn utartych zachować, ale rozbudza też skrywane w nich seksualne pragnienia. Gdy okazuje się, jednak że w łóżku obok Johna jest miejsce tylko dla jednej z nich, rytuał zdobywania mężczyzny przeradza się w krwawą żądzę zemsty.
Refleksja Coppoli w „Na pokuszenie” na temat kobiet nie rysuje się optymistycznie. Gdy w grę wchodzi rywalizacja jej bohaterki są gotowe porzucić wszystkie swoje ideały i zapomnieć o łączących je doświadczeniach. Jednoczą się dopiero w chwili zagrożenia, odsłaniając jednak najbardziej mroczne zakamarki swej natury, takie jak skłonność do wyrachowania i relatywizowania rzeczywistości – występujące w „Na pokuszenie” jako skutki uboczne urażonej dumy. Czy to jednak wszystko, co czyni nas silnymi?
Urszula Wolak