O filmowych inspiracjach Urszula Wolak opowiada w "Kinowyprawach". Zapraszamy w piątki o 18:30!
Nie napina się, przypominając fizycznie zapomnianą artystkę. Po prostu jest: ze swoim obezwładniającym uśmiechem, choć zdeformowanym ciałem (malarka cierpiała na reumatoidalne zapalenie stawów), na którym choroba zostawiła zauważalne ślady. Aktorka buduje piękny portret kruchej, ale jednocześnie silnej kobiety odsuniętej na społeczny margines, odrzuconej przez rodzinę, która nigdy nie przestała kochać ludzi i walczyć o siebie. To postawa w samej swej istocie niezwykle humanistyczna, budząca podziw. Dzięki kreacji Hawkins – prawdziwa.
Bohaterka postanawia wziąć ster życia we własne ręce i pragnie uniezależnić się od zaborczej ciotki. Odpowiada na ofertę Everetta – lokalnego dziwaka i outsidera – i zostaje jego gospodynią domową, przeprowadzając się do zrujnowanego domku, w którym ledwo starczy miejsca dla jednej osoby. Nieokrzesany mężczyzna traktuje Maudie – jak sam mówi – jak psa. Kanonada poniżeń w jego wykonaniu zdaje się nie mieć końca…
Wbrew jednak temu co narzuca fabuła, film Aisling Walsh nie jest opowieścią o maltretowanej kobiecie, która bazując na swoim cierpieniu budzi współczucie. To historia o potędze dobra, miłości i sztuki (która znalazła swoje miejsce nawet w Białym Domu, choć Maudie nigdy nie opuściła miejsca swojego zamieszkania) rodzącej się z wyobraźni, wspomnień z dzieciństwa, pokory i wyrozumiałości dla innych.
Dobro zawsze wraca – podpowiada reżyserka, a przynajmniej w świecie, w którym ludzie są zdolni otworzyć się na prawdziwą miłość. W jednej z rozmów kanadyjska malarka powiedziała: „dopóki ma w ręce pędzel, a przed sobą okno, jest po prostu dobrze”. Film Aisling Walsh pokazuje również, że było dobrze, bo artystka miała również u swego boku kochającego i wspierającego ją mężczyznę.
Urszula Wolak