- A
- A
- A
Rekomendacja filmowa: "Pan Lazhar"
"Pan Lazhar", reż. Philippe Falardeau, prod. Kanada 2011"Pana Lazhara" – skromną adaptację sztuki "Bachir Lazhar" Evelyne de la Chenelière – uznano za najlepszy film kanadyjski ubiegłego roku (siedem Kanadyjskich Nagród Filmowych), Obsypano laurami na całym świecie (m.in. nagrody publiczności w Locarno i Rotterdamie, nagroda FIPRESCI w Valladolid), a – przede wszystkim – nominowano go do Oscara w kategorii obrazów nieanglojęzycznych.
To czwarty film fabularny Philippe’a Falardeau, znanego kanadyjskiego dokumentalisty. Przed piętnastu laty wyreżyserował on dokument o chińskiej imigracji w Kanadzie, który dostał nagrodę na montrealskim festiwalu. Jako fabularzysta debiutował w 2000 roku. Jego wcześniejsze filmy fabularne, podobnie jak ostatni, gościły na wielu prestiżowych festiwalach, a „C'est pas moi, je le jure!” ("To nie ja, przysięgam!") został uhonorowany w 2009 roku Kryształowym Niedźwiedziem na festiwalu berlińskim oraz Grand Prix sekcji Juniors Écrans na festiwalu canneńskim.
Kiedy oglądałem "Pana Lazhara", przypomniało mi się słynne "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" Petera Weira, a także "Ostatni dzwonek" Magdaleny Łazarkiewicz. Akcja filmu kanadyjskiego reżysera też niemal w całości rozgrywa się w szkole, z tym że w jednej z klas podstawówki. Podobnie jak w tamtych filmach, obserwujemy proces wzajemnego poznawania oraz zbliżania się do siebie uczniów i nowego pedagoga. Sytuacja wyjściowa w "Panu Lazharze" jest bardzo dramatyczna: wychowawczyni jednej z klas popełnia samobójstwo, co więcej, czyni to w swej sali lekcyjnej. Dyrektorka szkoły wprowadza w szkole swego rodzaju stan wyjątkowy, próbując przy pomocy nauczycieli, rodziców i psychologa wyprowadzić dzieci z przeżywanej traumy. I właśnie w takim momencie pojawia się – odpowiadając na zamieszczone w prasie ogłoszenie – tytułowy pan Lazhar, 55-letni emigrant z Algierii, człowiek – jak się okazuje – również po ogromnie traumatycznych przejściach.
"Chciałem zrobić film, w którym główny bohater jest imigrantem, a także przyjrzeć się, kim jesteśmy, ale z jego punktu widzenia. Myślę, że to niesamowity sposób, żeby spojrzeć, gdzie jesteśmy jako społeczeństwo, jako grupa, jako ludzie, spojrzeć na nas z punktu widzenia kogoś, kto pochodzi z innej kultury” – wyznaje Philippe Falardeau, scenarzysta i reżyser filmu. I udało się. Powstał niezwykle przejmujący, pełen ciepła oraz pozytywnej energii, choć nie pozbawiony i szczypty gorzkiej refleksji film. Warto obejrzeć – z sympatią i empatią.
Jerzy Armata
Komentarze (0)
Brak komentarzy
Najnowsze
-
12:36
Wypadek na autostradzie A4. Droga już odblokowana
-
11:55
Dzięki otwarciu nowej obwodnicy bezpieczniejszy przejazd z Tarnowa do Warszawy. Pozostaje jednak niedosyt
-
11:46
Marek Dragosz : "Moje podróże to nie kolekcja magnesów na lodówkę"
-
10:38
Jest decyzja środowiskowa dla Sądeczanki. Kiedy powstanie ta ważna droga?
-
10:02
Może niekoniecznie po ludzku, ale rozmawiają!
-
07:40
PŚ w skokach - w sobotę dwa konkursy w Engelbergu
-
07:30
Harfa i mężczyzna. Odbicie duszy
-
07:24
Zofia Jurczak: Podróże po kulturze - na weekend do Wenecji
-
22:05
Po co małpom tańce rytualne?
Skontaktuj się z Radiem Kraków - czekamy na opinie naszych Słuchaczy
Pod każdym materiałem na naszej stronie dostępny jest przycisk, dzięki któremu możecie Państwo wysyłać maile z opiniami. Wszystkie będą skrupulatnie czytane i nie pozostaną bez reakcji.
Opinie można wysyłać też bezpośrednio na adres [email protected]
Zapraszamy również do kontaktu z nami poprzez SMS - 4080, telefonicznie (12 200 33 33 – antena,12 630 60 00 – recepcja), a także na nasz profil na Facebooku oraz Twitterze