O tegorocznej edycji gdyńskiego festiwalu oraz o kondycji polskiego kina rozmawiamy z dyrektorką artystyczną - Joanną Łapińską.
Myślę, że tegoroczny festiwal pokaże nie to, że jesteśmy taką kinematografią, która właśnie jest osobna, zamknięta i w związku z tym możemy mówić o odrębności względem innych kinematografii. Zobaczą państwo w tym roku, jak często, jak blisko współpracujemy z innymi kinematografiami, jak często łączymy z nimi siły i że nasze kino właśnie chętniej się tych granic pozbywa.
Jakich opowieści poszukiwaliście przygotowując tegoroczny festiwal?
To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ zależało mi na tym, żeby zaprosić Państwa do Gdyni lekko odświeżonej, na festiwal, gdzie poczują Państwo taki trochę inny odświeżający powiew. I zobaczą to Państwo na różnych poziomach, ale przede wszystkim ogromnie mi zależało na tym, żeby zobaczyli Państwo filmy uważne i wrażliwe, komentujące to, co widzimy z oknami, to co nas przejmuje. I takie, z których naprawdę coś możemy też dla siebie wynieść. (…) Nasza kinematografia jest bardzo uważna i wybrzmi to tutaj w kolejnym tygodniu w Gdyni.
Festiwal, który sprzeciwia się kinowemu eskapizmowi?
No na przykład, prawda? Tutaj Państwo odnajdą rzeczywiście wiele tych takich kwestii, które myślę mają też Państwo sami w głowach. Pokażemy się jako tacy dobrzy, wrażliwcy (uważni – przyp. red.) na świat wokół nas. Myślę, że taka powinna być, o tak powiem, każda nowoczesna, kulturalna impreza.
A zatem w stronę uważnego spojrzenia na świat, także ten świat, który jest najbliżej. Spodziewałem się po tegorocznej odsłonie festiwalu w Gdyni, że to, co na pewno dojdzie do głosu, to będą wątki ukraińskie. Jestem ciekaw pani spojrzenia na ukraińskie wątki zawarte w programie.
Chociaż my oczywiście będziemy o tym opowiadać ramię w ramię z polskimi filmowcami, bo to ich filmy będziemy tutaj prezentować, to rzeczywiście aż trzy tytuły znalazły się w naszych sekcjach konkursowych. Dotykają one tematu wojny w Ukrainie w bardzo różny sposób, każdy z nich zupełnie inaczej podszedł do tej tragedii i inaczej o niej opowiada i rzeczywiście zobaczą tam Państwo pracę, no i oczywiście na ekranie zarówno polskich, jak i ukraińskich filmowców, ale ta taka aktualność polityczna będzie wybrzmiewać też w innych filmach, które zaprezentujemy, bo jeden z filmów „Pod szaym niebem” Mary Tamkovich, to z kolei opowieść o sytuacji na Białorusi, no i w tym roku przyjeżdża na festiwal wreszcie „Zielona Granica” Agnieszki Holand, czyli z kolei film dotykający sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, a my mówimy tylko o pełnych metrażach, jeśli byśmy sięgnęli do krótkiej formy, do konkursów filmów krótkometrażowych, młodzi twórcy także niezwykle uważnie przyglądają się światu i tam też te wszystkie aktualne tematy będą wybrzmiewać.
Mówi pani o”Zielonej Granicy”, to ja od razu dodam, że tak naprawdę ona w tym zestawieniu programowym, biorąc pod uwagę wszystkie kategorie, znajdzie się obok najnowszego filmu dokumentalnego Agnieszki Zwiewki, czyli „Drzewa milczą” i to też jest bardzo wymowne, zwłaszcza, że „Zielona granica” krzyczy dziś tak samo głośno jak niegdyś.
Najtragiczniejsze jest niestety to, że nadal jest filmem niezwykle aktualnym. Do filmu drzewa milczą Agnieszki Zwiewki koniecznie dorzućmy też kolejny dokument, który znowu dotyka sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, czyli „Las” Lidii Dudy i tym samym nawiązaliśmy do sekcji, w której zaprezentujemy w tym roku w Gdyni pięć dokumentów, wszystkie absolutnie o tym, o czym wcześniej rozmawialiśmy. (...)